Tajwańska policja użyła armatek wodnych, żeby rozpędzić kilkuset demonstrantów okupujących siedzibę rządu w stolicy Tajwanu, Tajpej, w proteście przeciwko umowie o wolnym handlu z Chinami. 60 osób aresztowano, a ponad 100 zostało rannych.
Aktualizacja 08:55
W nocy w okolicę budynków rządowych, które zostały zaatakowane przez protestujących, wysłano około tysiąca policjantów.
Do rozpędzenia tłumu siły prewencji użyły dwóch armatek wodnych; zatrzymano 32 osoby - poinformowała tajpejska policja.
Według doniesień AFP w zajściach co najmniej dwie osoby zostały ranne. Z kolei stacja telewizyjna TVBS poinformowała o 120 rannych. Według szpitala mieszczącego się niedaleko budynków rządowych od niedzieli przyjęto tam 57 osób - cywilów i policjantów.
Protestujący domagają się zawieszenia umowy dotyczącej usług i wszelkich innych porozumień lub negocjacji prowadzonych z Chinami do czasu przyjęcia ustawy, która zbada dokładne te umowy. Od prawie tygodnia manifestanci okupują również siedzibę tajwańskiego parlamentu.
Rząd zapewnia, że podpisana w 2010 r. Umowa Ramowa o Współpracy Gospodarczej zapewni firmom tajwańskim wielkie korzyści celne. Umowa ta jest ukoronowaniem prowadzonej przez prezydenta Tajwanu Ma Jing-cu polityki zacieśniania więzi gospodarczych z Chinami. Prezydent stawia na zbliżenie z Chinami, licząc na złagodzenie napięć po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej, istniejących od 1949 roku.
Zdaniem obserwatorów umowa mogłaby w przyszłości umożliwić Tajwanowi podpisanie porozumień o wolnym handlu z innymi krajami; dotychczas blokował to Pekin, traktujący wyspę jako swą _ zbuntowaną prowincję _.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Tłum kandydatów do pracy stratował 16 ludzi Tłumy kandydatów, aby dostać się na miejsce, przeskakiwały ogrodzenia i przepychały się, nie zważając na innych. | |
Policja rozbiła protest. Wszystko przez ustawę Oddziały specjalne policji użyły gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby wyprzeć demonstrantów z reprezentacyjnej handlowej ulicy Istiklal. | |
Demonstracje w Tajlandii. Premier ucieka Biuro premier poinformowało, że przebywa ona 150 kilometrów od Bangkoku, gdzie pełni oficjalne obowiązki. Nie ujawniono jednak dokładnego miejsca jej pobytu. |