Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wybory na Mali. Jest dwóch faworytów

0
Podziel się:

Kampania prezydencka zaczęła się bardzo spokojnie, a wielu Malijczyków nie do końca rozumiało potrzebę głosowania. W kraju tym wybory nigdy nie cieszyły się popularnością.

Soumaila Cisse (w środku) jest jednym z faworytów
Soumaila Cisse (w środku) jest jednym z faworytów (PAP/EPA)

Od ponad dwóch tygodni w Mali trwa kampania wyborcza. 28 kandydatów, w tym jedna kobieta, stanęło do wyścigu o fotel prezydenta. Wybory - za dwa dni.

Kandydaci reprezentują 138 oficjalnie zarejestrowanych ugrupowań politycznych, powiązanych ze sobą licznymi koalicjami.

Najsilniejszy na malijskiej scenie politycznej jest socjalistyczny Sojusz na rzecz Demokracji w Mali - Partia Afrykańska na rzecz Solidarności i Sprawiedliwości (ADEMA-PASJ), posiadająca 51 mandatów w 147 osobowym parlamencie. Kandydat wystawiony przez tę partię w tegorocznych wyborach prezydenckich to 46-letni i mało komu znany urzędnik, Dramane Dembel, którego wybór był powszechnie krytykowany.

Jeszcze kilka miesięcy temu nikt poważnie nie sądził, że po niezwykle trudnym minionym roku w Mali uda się przeprowadzić kolejne wybory prezydenckie. Kryzys polityczny i wojna domowa wynikła na skutek rebelii Tuaregów na północy kraju, obalenie przez malijskie wojsko w marcu 2012 rządów prezydenta Amadou Toumani Toure i w końcu interwencja wojskowa Francji, doprowadziły do całkowitej stagnacji ekonomicznej kraju.

Kampania prezydencka zaczęła się bardzo spokojnie, a wielu Malijczyków nie do końca rozumiało potrzebę głosowania. W kraju tym wybory nigdy nie cieszyły się popularnością; w 2007r. uczestniczyło w nich zaledwie 36,24 proc. obywateli.

Tym razem elektorat mobilizowano znacznie intensywniej, a ugrupowania polityczne bardzo liczą na głosy kobiet, które w Mali stanowią zdecydowaną większość społeczeństwa. Prawie wszyscy kandydaci w swoich programach składali obietnice skierowane właśnie do tej grupy: mikro kredyty, nowe miejsca pracy, wsparcie dla większego uczestnictwa kobiet w życiu publicznym.

Malijki, choć masowo zaangażowane są w kampanie większości sztabów wyborczych, to tylko nieliczne z nich zajmują oficjalne stanowiska w strukturach partii.

Komentatorzy sugerują, iż spośród ponad 6-milionowego elektoratu głosować będzie tylko pewien procent. Po raz pierwszy wyborcy będą posługiwać się nowym dowodem tożsamości - kartą z numerem identyfikacyjnym. Ich dystrybucja na terytorium całego kraju trwa od końca czerwca; posiadanie nowej karty jest warunkiem niezbędnym do uczestniczenia w głosowaniu. Jednak jak szacuje ministerstwo administracji terytorialnej nawet do 100 tys. osób urodzonych w 1995r. zostało pominiętych przez system i karty nie zostały dla nich przygotowane.

Zdecydowanymi faworytami w wyborach są Soumaila Cisse, ze Związku na Rzecz Republiki i Demokracji (URD) oraz Ibrahim Boubacar Keita reprezentujący Stowarzyszenie na rzecz Mali (RPM). Obaj kandydaci wywodzą się z partii ADEMA-PASJ; Keita to jej dawny przewodniczący, który po odejściu stworzył RPM, obecnie główną siłę opozycyjną w kraju. Ciss, z kolei, opuścił ADEMA-PASJ wraz z wieloma dysydentami po przegranej w wyborach prezydenckich w 2002r. Stworzona przez niego URD to druga najsilniejsza partia na malijskiej scenie politycznej, posiadająca 34 mandaty w parlamencie.

Według jednego z włoskich dziennikarzy, mieszkającego w Bamako, Cisse, w przeszłości minister spraw zagranicznych, to kandydat mocno wspierany przez Francję. Keita z kolei ma wielu zwolenników w malijskim społeczeństwie, mimo wsparcia rebelii Tuaregów z 2012 r. W swojej kampanii mocno podkreśla, że próbująca podnieść się z kryzysu Mali potrzebuje silnego przywództwa, a on jest człowiekiem na trudne czasy.

Obaj kandydaci odwiedzili Kidal, zbuntowaną prowincję na północnym wschodzie kraju, w której wciąż nie wiadomo, czy uda się przeprowadzić głosowanie. _ - Jestem tutaj, aby podkreślić, że Kidal to również część Mali. Jesteśmy wszyscy braćmi i musimy stworzyć kraj, który jest zjednoczony _ - powiedział Cisse w trakcie wiecu wyborczego.

W regionie Kidal regularnie dochodzi do aktów przemocy, a około 200 tys. uchodźców znajdujących się w Mauretanii, Burkina Faso, Wybrzeżu Kości Słoniowej oraz Nigrze, a także 800 tys. ludzi przesiedlonych wewnątrz kraju nie będzie mogło uczestniczyć w niedzielnym głosowaniu. W Mali pojawiają się głosy, iż pośpiech związany z przeprowadzeniem wyborów mimo braku właściwego przygotowania, niespokojnej sytuacji na północy oraz niemożności powrotu do kraju uchodźców, jest nieuzasadniony.

Z drugiej strony obecna stagnacja gospodarcza nie sprzyja poprawie nastojów. Ludzie czekają na zmiany. Centra turystyczne świecą pustkami, restauratorzy i hotelarze tego licznie dotychczas odwiedzanego kraju, załamują ręce. _ Chcemy wrócić do pracy i chcemy, aby turyści znowu czuli się bezpiecznie w naszym kraju _ - mówi Mamadu, właściciel hotelu w Bamako.

Niedzielne wybory obserwować będą liczne organizacje międzynarodowe, regionalne oraz lokalne. Po raz pierwszy do Mali swoich obserwatorów wysłały państwa Unii Europejskiej, których szefem jest Luis Michel, członek Parlamentu Europejskiego i były minister spraw zagranicznych Belgii. Misja Unii Europejskiej składa się z 80 obserwatorów oraz 8 osobowej grupy ekspertów analizujących m.in. prawo wyborcze, media czy scenę polityczną. Misja reprezentuje 27 krajów członkowskich UE oraz Norwegię i Szwajcarię.

Czytaj więcej w Money.pl
Umowa pokojowa w Mali, ale nie na długo Umowa pokojowa zawarta przez rząd Mali z tuareskimi separatystami umożliwi przeprowadzenie w lipcu wyborów na całym obszarze malijskiego państwa, ale wcale nie gwarantuje mu jeszcze pokoju.
W Mali zniesiono stan wyjątkowy Wprowadzając stan wyjątkowy władze zakazały zgromadzeń publicznych, manifestacji ulicznych i wszystkiego, co może zakłócać porządek publiczny.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)