Uchwalona pięć lat temu ustawa hazardowa pomogła stworzyć programy lecznicze i profilaktyczne, uważają eksperci od uzależnień. Nie udało się jednak zrealizować jej drugiego celu: ograniczyć dostępu do hazardu.
Ustawa o grach hazardowych została uchwalona w ekspresowym tempie w wyniku afery hazardowej, która wybuchła pięć lat temu. Po kompromitacji związanej z oskarżeniami o uleganie branży hazardowej przy tworzeniu poprzedniej ustawy o grach i zakładach wzajemnych, nowe prawo bardzo restrykcyjnie regulowało możliwość urządzania gier hazardowych, ustawiania automatów do gier poza salonami i kasynami czy dostęp do hazardu przez internet. Utworzono wówczas także Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych, który miał finansować edukację i badania uzależnień, a pieniądze pozyskiwał z tzw. dopłat, czyli podatku od hazardu.
_ - Ustawa rzeczywiście miała duży wpływ na świadomość ludzi, pokazała, że istnieje taki problem. Przed jej powstaniem w terapii ani badaniach prawie nie zajmowano się tzw. uzależnieniami behawioralnymi, do których należy uzależnienie od hazardu, ale także np. seksoholizm, uzależnienie od gier komputerowych, etc. Dopiero dzięki niej zaczęło się coś dziać _ - powiedział PAP specjalista terapii uzależnień z Centrum Leczenia Uzależnień _ Familia _ w Gliwicach Jacek Chałubiński. Jak mówił, Polska jest dopiero na początku badań nad terapią i profilaktyką w tej dziedzinie i w tej chwili ciągle jeszcze korzystamy głównie z narzędzi wypracowanych za granicą, które jednak nie uwzględniają polskiej specyfiki.
_ Podobnie było u nas z leczeniem narkomanii: w 1985 roku w ogóle nic się nie działo, po 1989 r. robiono wszystko na oślep, a dopiero potem pojawiły się lepsze narzędzia _ - mówił Chałubiński.
Także zdaniem Bogusława Habrata, kierownika Zespołu Profilaktyki i Leczenia Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, programy terapii patologicznego hazardu i nałogów behawioralnych przed 5 laty były nieliczne, a dopiero dzięki środkom z ustawy hazardowej zwiększyło się zainteresowanie nimi, a co za tym idzie: _ zwiększyła się ich liczba i, prawdopodobnie, poprawiła się ich jakość _.
_ Nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie natura tzw. nałogów behawioralnych jest niedostatecznie poznana, wyniki badań nad skutecznością różnych form terapii są niejednoznaczne, co utrudnia wspieranie programów _ - powiedział PAP Habrat.
Habrat jest też zdecydowanie przeciwny likwidacji lub zmniejszeniu Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych. Jego funkcjonowanie w aktualnej formie postulowały niedawno Najwyższa Izba Kontroli oraz Ministerstwo Zdrowia, powołując się m.in. na problemy z wydatkowaniem pieniędzy przez Fundusz. Wykorzystywanie środków jest coraz lepsze: coraz więcej podmiotów aplikuje o nie, obserwuje się również skok jakościowy większości aplikacji.
Jak przekonuje ekspert, Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii, które jest dysponentem Funduszu z ramienia ministra zdrowia, słusznie postawiło w pierwszym etapie na opracowanie aktualnego stanu wiedzy naukowej o zagadnieniach patologicznego hazardu i innych nałogów behawioralnych. Stało się to podstawą wykreowania nowoczesnej polityki grantowej opartej na danych naukowych: wspierania, zwiększania i rozpowszechniania wiedzy, wspierania programów opartych o naukę i doświadczenia, a także do identyfikacji i integracji rozproszonych osób i instytucji zajmujących się problemami patologicznego hazardu i tzw. _ nałogów behawioralnych _. Początkowo - jak mówił - _ w sytuacji zaczynania praktycznie od zera, trudno było zagospodarować spore środki Funduszu, jednak z roku na rok zwiększa się liczba aplikujących zarówno o granty naukowe jak i wspieranie programów profilaktycznych i terapeutycznych _.
Zdaniem Habrata z wyjątkiem patologicznego hazardu, inne tzw. nałogi behawioralne nie pociągają za sobą tak poważnych konsekwencji jak używanie tytoniu, alkoholu i narkotyków. Budzą one jednak niewspółmierne zaniepokojenie społeczne i nawet tylko z tego powodu nie należy ich o bagatelizować.
_ Warto to zjawisko obserwować i trzymać rękę na pulsie _ - powiedział Habrat. Tym bardziej, iż jak pokazały doświadczenia z ośrodków leczenia odwykowego, uzależnienia od substancji i nałogi behawioralne często występują wspólnie i np. duży odsetek osób uzależnionych od alkoholu ma także problemy z hazardem.
Choć zarówno Habrat, jak i Chałubiński nie chcą wypowiadać się na tematy wykraczające poza terapię, oceniają, że drugiego celu ustawy, czyli ograniczenia dostępu do hazardu, nie udało się osiągnąć.
_ Choć automaty generalnie zniknęły ze sklepów spożywczych czy barów, to pojawiło się w ich miejsce bardzo dużo salonów gier, do których przychodzi wielu graczy, przeważnie ludzi biednych, często uzależnionych od alkoholu oraz młodych ludzi, którzy liczą na szybkie wzbogacenie się _ - mówił Chałubiński, który prowadzi także terapie dla uzależnionych od alkoholu.
Jak ocenił, dodatkowo w przeciwieństwie właśnie do właścicieli sklepów z alkoholem, którzy często współpracują z terapeutami, by ograniczyć skutki nałogu, właściciele salonów nie są taką współpracą w ogóle zainteresowani.
_ - Wbrew napisowi "dozwolone od lat 18" nie sprawdzają oni także pełnoletniości graczy _ - powiedział Chałubiński. Z jego doświadczeń wynika także, że policja również nie przykłada dużej wagi do kontroli takich lokali.
Obaj eksperci sceptycznie odnieśli się zarazem do prób bardzo restrykcyjnego podejścia do hazardu.
_ - U nas polityka wobec wielu zagadnień społecznych opiera się nierzadko na tzw. "zdrowym rozsądku", który często okazuje się złym doradcą. Błędem takim są postawy prohibicyjne i naiwne myślenie, że jak się czegoś zakaże, to tego nie będzie. Tymczasem bez naukowych symulacji, a często i nawet opierając się na nich, nie można przewidzieć wszystkich skutków wywołanych jedynie restrykcjami _ - powiedział Habrat.
Poza tym - wskazali eksperci - dochodzi problem tego, czy państwo powinno odmawiać dorosłym ludziom prawa do gier hazardowych, jeśli sami ponoszą tego konsekwencje.
_ - Oczywiście hazard niesie za sobą niebezpieczeństwa i ekonomiczne, i psychiczne, czyli np. depresje i próby samobójcze. Ale ograniczanie ludzi, by nie robili głupstw, jest raczej domeną państw totalitarnych, nie demokratycznych _ - uznał Habrat. Jak zauważył, do tego dochodzi też pytanie o skuteczność takich zakazów, gdyż _ w dzisiejszych warunkach modelowanie ludzkich zachowań jest bardzo trudne, bo jest duże przyzwolenie na indywidualne sposoby przeżywania życia _.
Podobne zdanie wyraził Chałubiński. _ - Zakazywanie nic nie przyniesie, bo i tak pojawi się czarny rynek, czego przykładem jest prostytucja. Poza tym gracze zmieniają tylko formę gry, np. przerzucają się z automatów na gry komputerowe _ - ocenił.
Zdaniem obu specjalistów ważniejsze od zakazów są programy profilaktyczne i informacyjne, zwłaszcza skierowane do dzieci i młodzieży na poziomie szkół podstawowych, i to na nich powinny skupić się działania władz. _ W przeciwieństwie do zakazów antyhazardowe programy profilaktyczne działają, widać to choćby na przykładzie USA _ - podsumował Chałubiński.