Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ustawa krajobrazowa miała walczyć z samowolą reklamową. Co z niej zostało?

0
Podziel się:

Współtwórca akcji "Wysoka Izbo! Posprzątaj reklamy" o tym, jak powinno się karać za samowolkę reklamową w Polsce.

Ustawa krajobrazowa miała walczyć z samowolą reklamową. Co z niej zostało?
(Wlodzimierz Wasyluk/REPORTER)

Ustawa krajobrazowa miała być skuteczną bronią do walki z nielegalnymi reklamami w miastach, ale sejm powybijał jej zęby - ocenia w rozmowie z Money.pl Paweł Głogowski, jeden z inicjatorów kampanii „Wysoka Izbo! Posprzątaj reklamy”. - Teraz jedyna nadzieja, że naprawi ją jeszcze senat - dodaje. Jej przyszłość była omawiana na posiedzeniu senackiej komisji, w którym uczestniczyła między innymi prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Ponad dwa lata temu projekt prawa, które miało wzmocnić narzędzia ochrony krajobrazu, przygotował Bronisław Komorowski. Doprecyzowywało ono szereg pojęć związanych z budownictwem, architekturą i krajobrazem, ale też między innymi ustalało kary za nielegalne wieszanie reklam.

Chodzi przede wszystkim o reklamy wielkoformatowe, ogromne płachty w całości zasłaniające elewacje budynków. Na jednej takiej instalacji zawieszonej w centrum Warszawy właściciele są w stanie zarobić nawet sto tysięcy złotych miesięcznie. Jeśli kara ma odstraszyć od samowoli, musi uderzać przedsiębiorców po kieszeni. Do tego też sprowadzał się projekt Bronisława Komorowskiego. Tymczasem po wielu bataliach w sejmie, posłowie zmniejszyli grzywnę do maksymalnie pięciu tysięcy złotych.

- Taka kara to żadna kara - mówi Paweł Głogowski. - Tym bardziej, że można ją nałożyć na właściciela reklamy tylko raz. A później banner może sobie dalej wisieć - dodaje. Przy zysku rzędu stu tysięcy złotych, pięć tysięcy nie wydaje się wystarczająco groźnym straszakiem.

Zdanie Pawła Głogowskiego, który jest prezesem stowarzyszenia Ulepsz Poznań, popiera wiele organizacji samorządowych. Jego organizacja, razem z warszawskim stowarzyszeniem Miasto Moje A w Nim i Forum Rozwoju Lublina uruchomiła kampanię społeczną Wysoka Izbo! Posprzątaj reklamy, do której dołączyło się ponad 20 stowarzyszeń, ośmiu prezydentów miast, plastycy miejscy, architekci, inspektorzy nadzoru budowlanego i konserwatorzy zabytków.

List otwarty w sprawie walki z reklamami podpisały też miedzy innymi dwie instytucje z Podhala, które słynie - oprócz pięknych krajobrazów - z wyjątkowo mocno upstrzonej reklamami „Zakopianki”: Tatrzańska Izba Gospodarcza i Towarzystwo Opieki nad Zabytkami - Oddział Podhalański.

Kara musi być dotkliwa

Wszyscy wyżej wymienieni domagają się przede wszystkim przywrócenia dotkliwej egzekucji kary za wieszanie nielegalnych reklam. - Proponujemy 40-krotność zysku z reklamy - mówi Paweł Głogowski. Do tego - jego zdaniem - kara powinna być nakładana nie na właściciela nośnika reklamowego, a na właściciela nieruchomości, na której ta reklama się znajduje. - Firmy instalujące reklamy często są trudne do zidentyfikowania i namierzenia, bo na przykład zmieniają adres siedziby, ich szefowie są nieuchwytni, wyjeżdżają za granicę. Możliwości jest dużo. Natomiast właściciel nieruchomości jest zdecydowanie łatwiejszy do znalezienia - wyjaśnia.

Kary za nielegalne wieszanie reklam są potrzebne, bo dziś panuje w tej kwestii zupełna samowola. Nie ma żadnego narzędzia, którym można by odstraszyć przedsiębiorców przed instalacją swojego banneru. Żadna kara im za to nie grozi. Dlatego inspektorzy nadzoru budowlanego, którzy powinni zajmować się takimi instalacjami, bezradnie rozkładają ręce.

- Reklama wielkoformatowa jest w świetle prawa instalacją budowlaną. Dlatego powinno się ją zgłosić do inspektora i poprosić o zgodę na jej wywieszenie. Jednak właściciele reklam wiedzą, że gdyby poprosili o zgodę, to by jej nie dostali - wyjaśnia Paweł Głogowski. Dlatego decydują się na samowolę, dogadują się z właścicielami nieruchomości i czerpią z tego spore zyski.

Aleksandra Stępień, prezes stowarzyszenia Miasto Moje A w Nim, powiedziała posiedzeniu senackiej komisji, że ustalenia po spotkaniu były "całkiem obiecujące". Według niej, jest szansa, by projekt ustawy z powrotem odzyskał przynajmniej część narzędzi do skutecznego odstraszania właścicieli reklam przed samowolką. Na posiedzeniu senatu, które zorganizowane zostanie za tydzień, zaplanowano głosowanie nad tymi poprawkami.

Prezydent stolicy narzeka

- Jesteśmy bardzo, ale to bardzo rozczarowani - mówiła we wtorek 7 kwietnia o obecnym kształcie ustawy prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Miała być szczęka z zębami, a zostały same dziąsła. Zostały powyłamywane wszystkie ząbki i w zasadzie będzie taki przepis o charakterze papierowym - dodała.

Gronkiewicz-Waltz zgadza się z Pawłem Głogowskim co do wysokości kary za nielegalną reklamę. Do tego zwraca uwagę na kolejną kwestię: jeśli już dojdzie do decyzji o rozbiórce takiej reklamowej instalacji, to koszt za nią poniesie gmina, która później będzie mogła próbować go odzyskać od właściciela nośnika reklamowego. A to może być bardzo trudne.

Prezydent stolicy zwróciła też uwagę, że ustawa przewiduje zbyt szybki upływ karalności czynu: po 12 miesiącach po sprawie nie zostanie już ani śladu. Dodała też, że jej zdaniem rozstrzyganie sporów w sprawie nielegalnych reklam powinno być organizowane na drodze administracyjnej, a nie sądowej, jak to zostało zapisane w projekcie ustawy.

Czytaj więcej w Money.pl
Łamanie tego prawa się opłaci? Hanna Gronkiewicz-Waltz bardzo krytycznie o projekcie nowego prawa. "Miała być szczęka z zębami, a zostały same dziąsła".
Kodeks budowlany do zmiany? Propozycje Projekt wprowadza nowe rozwiązania mające na celu uelastycznienie procedur, w tym również legalizacyjnych i naprawczych, ułatwienie realizacji inwestycji budowlanych.
Zamawiasz projekt budowlany? Pamiętaj o... Zgodnie z prawem, jeżeli umowa nie stanowi inaczej, nabycie od twórcy egzemplarza projektu architektonicznego obejmuje prawo zastosowania go tylko do jednej budowy.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)