Prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Mikołaj Przybył wyprosił dziennikarzy z sali, w której odbywała się konferencja, a potem padł strzał. Według ostatnich doniesień Polsat News, prokurator żyje, jego stan jest stabilny.
aktualizacja 12.13
Szef MSW Jacek Cichocki powiedział, że ws. próby samobójczej płk Mikołaja Przybyła podjęte zostały _ wszelkie czynności wyjaśniające _. _ - W przypadku osoby takiej jak prokurator lub osoby szczególnie ważnej, bo nadzorującej śledztwo, na pewno, jestem przekonany, czynności zostaną przeprowadzone szybko i bardzo rzetelnie _ - zapewnił Cichocki.
Ryszard Kalisz z SLD zapowiedział pilne zwołanie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w związku z wewnetrznymi relacjami w prokuraturze. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin rozmawiał już z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem o poniedziałkowych zdarzeniach w Poznaniu. Zadeklarował _ pełne zaufanie _ dla działań prokuratury oraz _ pełną pomoc i wsparcie _ w razie takiej potrzeby.
Próba samobójcza prokuratora po konferencji prasowej
_ - Z pełnym zaufaniem oczekuję wyjaśnień prokuratury, dotyczących okoliczności tego tragicznego zdarzenia. Jako minister sprawiedliwości - w razie zaistnienia takiej potrzeby - deklaruję pełną pomoc i wsparcie _ - zadeklarował minister sprawiedliwości.
Został sam w sali, chciał wietrzyćKonferencja w prokuraturze wojskowej w Poznaniu dotyczyła przecieków związanych ze śledztwem smoleńskim. Jak opowiadają biorący w niej udział dziennikarze, konferencja była bardzo emocjonalna. Prokurator mówił o śledztwie smoleńskim i podsłuchach dziennikarzy. Po wygłoszeniu oświadczenia, wyprosił dziennikarz, twierdząc, że chce sale przewietrzyć.
Prokurator Przybył powiedział, że oskarżeniami o podsłuchiwanie dziennikarzy próbuje się szkalować prokuraturę wojskową, by nie przeszkadzała ona w defraudacjach w polskiej armii.
- _ Jesteście dziennikarzami Rzeczypospolitej Polskiej. W mojej ocenie zostaliście zmanipulowani. Zagrożone są nie tylko setki milionów złotych z budżetu państwa, ale życie i zdrowie żołnierza polskiego. W sytuacji, gdy wysyłamy żołnierzy na misje zagraniczne, to niedopuszczalne - mówił na konferencji prokurator. - Nasze śledztwa obejmują coraz większy zakres nowych nieprawidłowości i funkcjonariuszy państwowych dokonujących kolosalnych nadużyć. To z tego powodu jesteśmy bezpodstawnie szykanowani. W tej chwili przekonywani jesteście do archaiczności wojskowej prokuratury. _ - dodał. - _ W dniu dzisiejszym staję w obronie honoru prokuratury i sędziów wojskowyc _h - powiedział na koniec.
Już 29 grudnia zastępca Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Poznaniu płk Mikołaj Przybył zaprzeczał, by dziennikarze TVN24.pl i Rzeczpospolitej byli inwigilowani przez prokuraturę w związku z badaną przez nich sprawą śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.
_ - Prokuratura zaprzecza, jakoby występowała o billingi rozmów telefonicznych dziennikarzy lub treść odbieranych przez nich i wysyłanych esemesów. Sprawdzane były jedynie billingi prokuratorów zajmujących się śledztwem smoleńskim i weryfikowano, z kim rozmawiali oni przez telefon _ - mówił wtedy płk Mikołaj Przybył.
Czy doszło do podsłuchiwania dziennikarzy?Według _ Rzeczpospolitej _ wojskowi prokuratorzy analizowali billingi i esemesy dziennikarzy śledczych Macieja Dudy z TVN24.pl i Cezarego Gmyza z _ Rz _. Sprawa miała dotyczyć odsunięcia od śledztwa smoleńskiego prokuratora Marka Pasionka. Jego przełożeni podejrzewali go o przekazywanie tajemnic postępowania mediom.
_ Rzeczpospolita _ napisała, że prokurator wojskowy zażądał od operatorów telefonicznych wykazu wszystkich połączeń dziennikarzy z ponad połowy 2010 roku, zwrócił się także o wykaz i treść otrzymanych i wysyłanych przez nich esemesów.
Śledztwo dotyczące ujawnienia osobom nieuprawnionym informacji stanowiącej tajemnicę śledztwa sprawie katastrofy smoleńskiej prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
Jak powiedział 29 grudnia płk Mikołaj Przybył, informacje podane przez _ Rzeczpospolitą _ są nierzetelne, a w części nieprawdziwe. Jak dodał, w toku śledztwa poddano analizie połączenia, jakie wykonywał z telefonu służbowego prokurator Marek Pasionek, i inne połączenia telefoniczne wykonywane przez prokuratorów posiadających informacje stanowiące tajemnicę śledztwa.
_ - Prokuratura sprawdzała wyłącznie billingi prokuratorów i występowała o dane użytkowników lub właścicieli telefonów, z którymi ci prokuratorzy się kontaktowali. W momencie występowania do operatora o takie dane, prokurator prowadzący sprawę nie miał pojęcia, czy rozmówcą sprawdzanych osób byli dziennikarze. Chcę podkreślić, że sprawdzaliśmy billingi prokuratorów, a nie dziennikarzy _ - powiedział Przybył.
Jak wyjaśnił, normalną procedurą technologiczną w przypadku weryfikacji numerów jest tzw. sprawdzanie krzyżowe.
_ - Sprawdzane są numery, z którymi łączył się prokurator, jednocześnie sprawdzane jest, czy dany numer uzyskał połączenie z numerem prokuratora. Tak to się normalnie odbywa od strony technologicznej, by wykluczyć jakiekolwiek pomyłki. Prokuratura nigdy nie występowała o billingi wskazanych imiennie dziennikarzy, nie może być mowy o ich inwigilacji _ - stwierdził.
Jak podkreślił, prokurator prowadzący śledztwo ma obowiązek wykonać wszystkie czynności zmierzające do wykrycia sprawcy.
_ - Nie można grozić prokuratorowi wszczęciem postępowania karnego za prawidłowe wykonywanie swoich ustawowych obowiązków. Dodatkowo podkreślić należy, że kłamliwym jest stwierdzenie, że prokurator nadzorujący postępowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej nie kontaktował się z red. Cezarym Gmyzem. Co innego wynika z zebranego materiału dowodowego _ - stwierdził Przybył.
Według _ Rzeczpospolitej _ Duda i Gmyz zapowiadają złożenie zażalenia do sądu, a także zawiadomienia o podejrzeniu przekroczenia uprawnień przez wojskowych śledczych.
Na godzinę 13:30 Prokurator Generalny Andrzej Seremet zapowiedział konferencję prasową.
Czytaj więcej o domniemanych podsłuchach dziennikarzy Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej