Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paulina Pacuła
|

Tak Amerykanie wybierają prezydenta

0
Podziel się:

- Nie ma drugiego kraju na świecie, w którym obowiązuje tak skomplikowany i dziwaczny system wyborczy - uważa profesor Longin Pastusiak, amerykanista.

Tak Amerykanie wybierają prezydenta
(Polaris Images/East News)

W wyborach prezydenta USA każdy głos się liczy? Trudno zaprzeczyć, mając w pamięci sądową batalię o ponowne przeliczenie głosów na Florydzie, gdy o Biały Dom walczył Demokrata Al Gore z Georgem W. Bushem. A jednak prezydenta wybierają nie wszyscy obywatele, a elektorzy. *- *_ Nie ma drugiego kraju na świecie, w którym obowiązuje tak skomplikowany i dziwaczny system wyborczy _ - uważa profesor Longin Pastusiak, amerykanista.

Na pozór amerykańskie wybory prezydenckie wyglądają podobnie do tych, jakie znamy z Europy i Polski. W pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada, czyli dziś, Amerykanie idą do lokali wyborczych i wskazują kandydata, którego chcą widzieć jako swojego prezydenta. W niektórych stanach głosują za pomocą specjalnych maszynek, które dziurkują kartę do głosowania.

Wybory prezydenckie odbywają się każdego roku przestępnego zawsze we wtorek po pierwszym poniedziałku listopada. Takie ustalenie terminu zapobiega ewentualnej kolizji z 1 listopada - świętem kościelnym dla katolików i dniem rozrachunkowym w wielu firmach.Wbrew temu, co wynika z większości przekazów medialnych, kandydatów jest więcej niż dwóch, bowiem w Stanach Zjednoczonych obowiązuje system wielopartyjny. Oprócz Demokratów, których kandydatem jest Barack Obama i Republikanów z Mittem Romneyem na czele, swoich kandydatów mają Partia Zielonych (jest nim Jill Stein), Partia Libertariańska (Gary Johnson) i Partia Konstytucyjna (Virgil Goode).

Tradycyjnie jako pierwsi do urn poszli mieszkańcy New Hampshire. Tam wybory rozpoczęły się już o 6 rano naszego czasu. O 11 zaczęły się wybory w stanie Vermont, o 12 do urn poszli mieszkańcy Connecticut, Indiany, Kentucky, Maine, New Jersey, Nowego Jorku, Południowej Karoliny i Wirginii. Najpóźniej zaczną się wybory w Kalifornii, Idaho, Nevadzie i Waszyngtonie - dopiero o 16 naszego czasu. W każdym ze stanów głosowanie potrwa 12 godzin.

A jednak bezpośrednio to nie obywatele wybierają głowę państwa. - _ Nie ma drugiego kraju na świecie, w którym obowiązuje tak skomplikowany i dziwaczny system wyborczy _ - uważa profesor Longin Pastusiak, amerykanista.

"Zwycięzca bierze wszystko"

Ameryka jest krajem federalnym, wybory mają charakter pośredni. - _ Prezydenta wybierają elektorzy, których określona liczba jest przypisana do każdego stanu. Liczba elektorów w każdym stanie zależy od jego liczebności. Ale nie w sposób proporcjonalny. To oznacza, że są stany mniej i bardziej ważne _- mówi doktor Wojciech Jabłoński, politolog.

W sumie Kolegium Elektorów liczy 538 osób. Najwięcej elektorów mają Kalifornia - 55, Teksas - 34 i Nowy Jork - 31. Nie oznacza to jednak sprawiedliwej ordynacji, bowiem w Kalifornii 55 elektorów reprezentuje 36,5 mln obywateli, a w stanie Wyoming trzech elektorów tylko 523 tysięcy tamtejszych mieszkańców. Aż siedem stanów dysponuje głosami tylko trzech elektorów.
Ramka: Elektorzy powoływani są w każdym ze stanów w takiej samej liczbie, co łączna liczba przedstawicieli danego stanu w federalnym Kongresie. Wybierani są w głosowaniu powszechnym.

System wyborów pośrednich faworyzuje małe stany. - _ To nie konstytucja Stanów Zjednoczonych reguluje kwestię wyborów, tylko ustawa o ordynacji wyborczej z 1845 roku. Twórcom tej ordynacji chodziło o to, by zapobiec dominacji stanów wielkomiejskich. Dlatego ten system wyborczy faworyzuje stany małe, kiedyś rolnicze _ - tłumaczy profesor Longin Pastusiak, amerykanista.

Już cztery razy w dziejach USA zdarzyło się, że prezydenturę uzyskała osoba, która nie wygrała głosowania powszechnego. Poprzednio takie sytuacje miały miejsce w latach 1824, 1876 i 1888. Zdobycie większego poparcia wyrażonego w liczbie głosów oddanych przez obywateli w dzisiejszych wyborach nie musi być równoznaczne z objęciem urzędu prezydenta. Tak było w przypadku Ala Gore'a, który w 2000 roku zdobył o 340 tysięcy głosów więcej od Georga Busha Juniora, ale nie został prezydentem. Stało się tak dlatego, że 30 stanów, w których Bush uzyskał przewagę, dało mu w sumie 271 głosów elektorskich - czyli bezwzględną większość.

Nowy prezydent dopiero w styczniu

Jeśli głosy zostaną zliczone i nie będzie żadnych kontrowersji, Kolegium Elektorów wybierze prezydenta w grudniu. W większości stanów obowiązuje zasada "zwycięzca bierze wszystko", czyli elektorzy głosują na tego kandydata, który w dzisiejszych wyborach zdobędzie najwięcej głosów. - _ Teoretycznie jednak nie mają takiego obowiązku. Zdarzały się w przeszłości przypadki sensacyjnych wolt, ale nigdy nie zaważyły one na wyniku wyborów _- tłumaczy profesor Pastusiak.

Głosowanie elektorskie odbywa się w pierwszy poniedziałek po drugiej środzie grudnia - czyli w tym roku 17 grudnia. Elektorzy zbierają się w stolicach swoich stanów i głosują na kandydata, który wygrał wybory w ich stanie. Zapieczętowane głosy przewozi się do Waszyngtonu i tam, na pierwszym zebraniu nowo wybranego Kongresu, czyli w pierwszym tygodniu stycznia, przelicza się je i oficjalnie ogłasza, kto został prezydentem elektem.

W Kolegium Elektorów wygrywa ten kandydat, który uzyska przynajmniej połowę głosów elektorskich plus jeden, czyli 270. Jeśli każdy z kandydatów zdobyłby po 269 głosów, wyboru prezydenta dokonuje Izba Reprezentantów, w której zasiada 538 osób (438 członków Kongresu USA oraz 100 senatorów).

Przy takim głosowaniu każdy z członków Izby Reprezentantów dysponuje tylko jednym głosem i głosuje wedle uznania. Sytuacja ta może być bardzo niekorzystna dla kandydata Demokratów, ponieważ tradycyjnie w Izbie Reprezentantów większość mają Republikanie. Nie wiadomo, jakby to wyglądało w tym roku, bowiem wyborom prezydenckim towarzyszą zawsze odbywające się w Stanach Zjednoczonych co dwa lata wybory pełnego składu Izby Reprezentantów i jednej trzeciej składu Senatu.

Kiedy poznamy pierwsze wyniki?

W USA wyborca, poza spełnieniem kryterium obywatelstwa i wieku, musi być zarejestrowany w konkretnym obwodzie wyborczym. W większości stanów aktu tego należy dokonać co najmniej na miesiąc przed głosowaniem. Rejestracja jest czynnością bardzo prostą, zwykle można ją załatwić drogą pocztową. Przed poprzednimi wyborami prezydenckimi w 2004 roku zarejestrowanych było łącznie 72 procent uprawnionych do głosowania.

Pierwsze wyniki wyborów będzie można poznać już po zakończeniu dzisiejszych głosowań, ponieważ głosy liczone są na bieżąco. Najważniejsze są wyniki w największych stanach oraz w tzw._ swing states _, które tradycyjnie nie opowiadają się za żadnym z kandydatów. - _ W tej chwili wiemy dokładnie jak się rozkłada poparcie w 41 stanach _ - tłumaczy profesor Pastusiak. - _ Do bezwzględnej większości Obamie brakuje 33 głosów, a Romneyowi 64. Obama jest w lepszej sytuacji. Walka toczy się tak naprawdę o 95 głosów elektorskich, bo w dziewięciu stanach nie wiadomo za kim opowiedzą się wyborcy. _

Czytaj więcej w Money.pl
Agresywnie atakował Obamę, ale i tak poległ Kulejąca gospodarka, podatki, polityka energetyczna, prawa kobiet i atak na konsulat USA w Libii były tematami drugiej debaty między politykami.
13 kluczy do Białego Domu. To dlatego Obama... Amerykański politolog zwycięzców typuje od 1984 roku i jeszcze nigdy się nie pomylił.
Obama rekordzistą w wydatkach. Na co traci? Obecnie jednak jego republikański rywal Mitt Romney dysponuje większymi funduszami.
wybory
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)