Dwaj mężczyźni, zatrzymani w związku z fałszywymi alarmami bombowymi, które we wtorek sparaliżowały wiele obiektów użyteczności publicznej w kraju, zostali dziś zwolnieni do domów. Katowicka prokuratura nie znalazła podstaw do przedstawienia im zarzutów.
Dziś minęło 48 godzin od ich zatrzymania.
_ - Do tej pory zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia zarzutów dwóm zatrzymanym osobom. Trwają intensywne działania prokuratury i policji zmierzające do ustalenia sprawcy bądź też sprawców tych karygodnych czynów _ - tej treści informację zamieszczono około godz. 17 na stronie prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Jej rzeczniczka Marta Zawada-Dybek nie chciała dodać nic więcej.
We wtorek po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było ponad 400 policjantów. Według resortu spraw wewnętrznych nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.
Tego samego dnia po południu w Chrzanowie w województwie małopolskim zatrzymano podejrzewanego o związek z tą sprawą mężczyznę. Późnym wieczorem zatrzymano drugą osobę - jak donosiły media - w Zawierciu w województwie śląskim. Policja nie wykluczyła kolejnych zatrzymań.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie alarmów w oparciu o materiały własne - informacja o podłożeniu bomby została przesłana pocztą elektroniczną także do tej prokuratury i także ten gmach ewakuowano. Prowadzone w Katowicach śledztwo dotyczy wszystkich alarmów wywołanych we wtorek w całym kraju.
Dziś po południu do katowickiej prokuratury trafiły akta zgromadzone przez policję. Prokuratorzy, którzy informowali, że zapoznają się z tym obszernym materiałem, śledztwo określili jako _ dynamiczne _.
Sprawa została wszczęta pod kątem wywołania zdarzenia zagrażającego zdrowiu, życiu lub szkody w wielkich rozmiarach i wywołania przez to reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
Maile z informacjami o podłożeniu bomby wysłano w nocy z poniedziałku na wtorek z serwerów w kraju i za granicą - w Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech. Autorów wiadomości poszukuje specjalna grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego wspierana przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Podejrzany o zabójstwo zgłosił się na policję Od stycznia tego roku poszukiwany był listem gończym. | |
Okradziono grób znanego reżysera Chodzi o rzeźbę, która przedstawia dłonie reżysera w geście kadrowania obrazu. | |
Wielkie łapówki w górnictwie. Są zatrzymania Wysoko postawieni pracownicy kopalń, ustawiali kontrakty na dostawę sprzętu lub przyspieszenie płatności. |