Nie żyje jeden z przywódców protestów w Bangkoku. Podczas próby zablokowania jednego z lokali wyborczych policja użyła siły wobec protestujących. Suthin Taratin został śmiertelnie postrzelony, gdy przemawiał z platformy ustawionej na samochodzie.
Aktualizacja 11:39
Za około dwa tygodnie w Tajlandii odbędą się przyspieszone wybory. Opozycja chce jednak przełożenia głosowania i wcześniejszej dymisji premier Yingluck Shinawatry. Protestujący domagają się zmiany rządu i głębokiej reformy systemy politycznego.
Dziś blokują dostęp do większości lokali wyborczych, gdzie odbywa się wstępna tura głosowania. Przed jednym z lokali na przedmieściach Bangkoku doszło do starć z policją. Przemawiający do tłumu lider protestu Suthin Taratin zginął od kuli. Nie wiadomo skąd padły strzały i czy to policja użyła ostrej broni. Mężczyzna zmarł w szpitalu, mimo udzielonej mu pomocy medycznej. 11 innych osób odniosło obrażenia.
Według opozycji Suthin Taratin został trafiony w głowę, gdy przemawiał do tłumu zwolenników z odkrytego samochodu. Demonstranci oskarżają rząd i policję o próby ich zastraszenia.
Śmierć Taratina oznacza, że od początku najnowszego kryzysu politycznego, który wybuchł w Tajlandii pod koniec 2013 roku, zginęło już 10 ludzi.
W stolicy, Bangkoku, co najmniej 45 z 50 lokali, w których zorganizowano wcześniejsze głosowanie, musiało zostać zamkniętych przez komisję wyborczą z powodu ataku demonstrantów. W całym kraju, głównie na południu, który jest bastionem opozycji, przerwano pracę w dziesiątkach innych biur wyborczych. Według Reutera, wcześniejsze głosowanie zostało zakłócone przez incydenty w 10 na 76 prowincji Tajlandii. Udział we wcześniejszym głosowaniu chciało wziąć ponad 2 mln wyborców (na łączną liczbę ponad 49 mln).
Niedzielne starcia, najpoważniejsze w Tajlandii od miesiąca, wybuchły po wprowadzeniu w Bangkoku i sąsiednich prowincjach w środę stanu wyjątkowego. W Bangkoku protestujący całkowicie blokowali ruch w niektórych dzielnicach.
Chaos uwidacznia pogłębiającą się bezsilność premier Yingluck Shinawatry, która rozpisała na 2 lutego wybory, chcąc załagodzić sytuację po trwających od tygodni protestach. Główne ugrupowanie opozycji Partia Demokratyczna zamierzała zbojkotować wybory, w których największe szanse na zwycięstwo ma ugrupowanie Yingluck. Protestujący chcieli też tymczasowego zastąpienia rządu Yingluck Shinawatry _ radą ludową _, której zadaniem byłoby wprowadzenie reform ocenianych jako niezbędne do ukrócenia korupcji w polityce.
W ciągu weekendu przedstawiciele rządzących sygnalizowali, że byliby skłonni odłożyć głosowanie, o ile tylko ich przeciwnicy zrezygnują z bojkotu. Niedzielne starcia wskazują na pogłębianie się różnic między dwoma obozami.
Demonstracje antyrządowe rozpoczęły się w Bangkoku, gdy gabinet poparł projekt ustawy amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii brata obecnej premier, Thaksina Shinawatry, skazanego zaocznie za korupcję. Yingluck Shinawatra jest postrzegana jako reprezentantka interesów przebywającego poza krajem brata, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Rząd Tajlandii wprowadzi stan wyjątkowy Rządowy dekret pozwala między innymi na wprowadzanie godziny policyjnej i cenzurę mediów. | |
Tajskie władze proszą o pomoc siły specjalne Po czterech dniach wielkich antyrządowych demonstracji paraliżujących Bangkok władze powierzyły specjalnej jednostce policji zadanie ujęcia przywódcy tych protestów. | |
Nie wrócili z wymarzonych wakacji Rodzina pary lekarzy ze Stalowej Woli przestrzega polskich turystów udających się do Tajlandii. Polecane na miejscu turystyczne atrakcje mogą być niebezpieczne. |