Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Protesty na Ukrainie. Automajdan się radykalizuje

0
Podziel się:

Aktywiści nie noszą kominiarek i nie zasłaniają rejestracji samochodów.

Protesty na Ukrainie. Automajdan się radykalizuje
(PAP/EPA)

Odkąd lider ruchu kierowców wspierających antyrządowe protesty na Ukrainie, Dmytro Bułatow, został porwany i poddany torturom, tylko część aktywistów się przestraszyła. Pozostali uznali, że nie mają nic do stracenia.

Jest późny wieczór. W kijowskim sztabie Automajdanu, w jednym z zajętych przez antyrządowych demonstrantów budynków, jest pusto. Tylko Tetiana Czornowoł jak zwykle nie odchodzi od komputera. Na twarzy dziennikarki śledczej nie ma już śladu po skatowaniu przez nieznanych sprawców. Napastnikom podpadła pisząc na temat majątków polityków i wysokich urzędników państwowych. Nie przestała być dociekliwa. Na swoim laptopie przegląda zdjęcia willi należącej do ukraińskiego ministra finansów Jurija Kołobowa.

Ołeh codziennie słyszy od 12-letniej córki: _ Tato, nie jedź _. Ale musi jechać. _ Muszę, bo po prostu chcę żyć _ - tłumaczy. Jest aktywistą Automajdanu. Na co dzień prowadzi niewielki biznes. Teraz jednak działalność firmy jest zawieszona. _ - Cały czas i energię poświęcam na Automajdan. W tej chwili nic nie może być ważniejsze _ - tłumaczy.

Sergiej Pojarkow jest jednym z liderów Automajdanu. Dwaj pozostali liderzy - Sergiej Koba i Dmytro Bułatow - znajdują się poza Ukrainą. Pierwszy uciekł do Niemiec w obawie przed represjami ze strony ukraińskich władz. Bułatow, który został porwany i poddany torturom, przebywa na Litwie.

Nie noszą kominiarek, nie zasłaniają rejestracji samochodów

Sobota. Na placu Europejskim niedaleko Majdanu Niepodległości zebrało się zaledwie ok. trzydziestu osób. Przy zaparkowanych samochodach czekają na pojawienie się Pojarkowa.

_ - Po tym, co się stało z Bułatowem część naszych aktywistów się przestraszyła. Wiedzą, że łatwo mogą być rozpoznani. Nie nosimy kominiarek, można nas rozpoznać po rejestracji samochodu _ - tłumaczy 40-letni Anton, który już nie bierze udziału w akcjach. Ma połamane żebra i zniszczony samochód, gdyż podczas jednej z akcji wjechali w niego milicjanci.

Niedziela. Kolumna złożona z kilkunastu samochodów wyrusza do podkijowskiej miejscowości. Nikt, z wyjątkiem kilku wtajemniczonych osób, nie wie, jaki jest cel akcji. Wiadomo, że jadą pod dom jednego z ważnych polityków. Trwają spekulacje, że celem jest znienawidzony przez demonstrantów szef MSW Witalij Zacharczenko.

W Kijowe ludzie lubią żartować, że z antyrządowych protestów najbardziej cieszą się funkcjonariusze milicji drogowej. Jeszcze kilka miesięcy temu należeli do najbardziej znienawidzonych w stolicy. Od dwóch miesięcy ich miejsce zajmują milicjanci ze specjalnego oddziału Berkut, którzy pacyfikowali manifestacje.

W niedzielne popołudnie można było odnieść wrażenie, że wszyscy funkcjonariusze drogówki zostali oddelegowani do jednego zadania - nękania Automajdanu. Pierwszy patrol zatrzymuje kolumnę zaraz po jej wyjeździe na jedną z głównych dróg. Funkcjonariusze nie są w stanie podać konkretnego przepisu, który był podstawą zatrzymania. Aktywiści próbują się dowiedzieć, dlaczego nie mogą jechać dalej.

Po kwadransie kolumna znowu jedzie, ale po 500 metrach sytuacja się powtarza. Wśród aktywistów jest znana piosenkarka, ikona opozycji Rusłana. Próbuje mediować. Milicjant wyjaśnia, że jeden z samochodów ma nieczytelną tablicę rejestracyjną. Jest tylko lekko zabrudzona.

Po półgodzinnej dyskusji samochody ruszają dalej, jednak po kilkuset metrach znowu muszą się zatrzymać. Patrol milicji składa się tym razem z 19 funkcjonariuszy w pięciu radiowozach. Kilku milicjantów filmuje demonstrantów małymi kamerami lub telefonami. Na poboczu spaceruje dwóch mężczyzn w cywilu, którzy sprawiają wrażenie dowodzących akcją milicji. Cały czas konsultują się z kimś przez telefon. Kłótnia między aktywistami a milicją trwa ponad godzinę. W końcu ruszają, ale nie są w stanie przejechać nawet kilometra.

Jadą do ministra finansów

Aktywiści porozumiewają się między sobą za pomocą specjalnej aplikacji na telefony komórkowe. Wadą aplikacji jest to, że do używanego przez grupę kanału może się podłączyć ktoś z zewnątrz. Podczas jednej z akcji nieznana osoba podszywająca się pod członka Automajdanu zwabiła kolumnę do Czerkas, gdzie zaatakował ją oddział milicji Berkut. Pobitych zostało wtedy 18 aktywistów.

Po kilku godzinach nękania przez milicję robi się ciemno. W głośniku słychać głos, którego członkowie Automajdanu nie potrafią zidentyfikować. _ - Kontynuowanie akcji nie ma sensu. Podobno czeka na nas autobus z Berkutem. Zawracajmy _ - przekonuje nieznajomy. Szosą wzdłuż stojącej na poboczu kolumny przejeżdża autobus. Nie widać, kto siedzi w środku. Szyby są szczelnie zasłonięte.

Aktywiści naradzają się. _ Robi się ryzykownie. Łatwo mogą nas napaść _ - mówi jeden z nich. Tetiana Czornowoł jest spokojna. _ - Berkut na nas pewnie czeka, ale tam gdzie mieszka Zacharczenko. My jedziemy do ministra finansów _ - uśmiecha się. Zapada decyzja o kontynuowaniu akcji.

Kolumna dojeżdża na przedmieścia Kijowa i skręca w boczną drogę wzdłuż lasu. Za wysokimi parkanami widać luksusowe wille. W tej części ukraińskiej stolicy za dom trzeba zapłacić ok. miliona dolarów. W willi ministra finansów spuszczone żaluzje. Światło pali się tylko w mniejszym budynku, który prawdopodobnie zajmuje ochrona. Między budynkami jest boisko do koszykówki.

Automajdanowcy wysiadają z samochodów. Jedna z działaczek, Katerina, staje przez bramą posesji z dwoma wiadrami. Z jednego do drugiego przesypuje czekoladowe monety, które przez dziurawe dno spadają na ziemię. Na wiadrze jest napis: _ budżet Ukrainy _. Cała akcja trwa kilkanaście minut. Kolumna zawraca w stronę Kijowa. Na drodze patrole drogówki, jednak milicjanci nie zatrzymują kolumny, która dociera późnym wieczorem na plac Europejski. Członkowie Automajdanu wchodzą do sztabu i przegrywają zrobione podczas akcji zdjęcia i filmy. W sztabie brakuje Ołeha. Nawet nie wysiadł z samochodu. Pojechał prosto do domu zobaczyć rodzinę.

Czytaj więcej w Money.pl
Ashton ponownie jedzie do Kijowa. Chce pomóc Jednym z tematów rozmów może być ewentualne wsparcie gospodarcze dla Ukrainy po zakończeniu kryzysu.
Kliczko: "Janukowycz ukrywa majątek" - _ Majątek Janukowycza oceniany jest na ponad 200 mln euro, ale w swoim oficjalnym zeznaniu podatkowym prezydent podaje tylko niecałe trzy miliony dolarów _ - pisze Kliczko.
Puszczają oddziałom Berkutu kabarety Demonstranci zaostrzyli też środki bezpieczeństwa, przeszukując torby wchodzących do hotelu Ukraina, gdzie mieszka większość dziennikarzy.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)