Strajkujący domagają się podwyżek wynagrodzeń. Francuscy kierowcy uważają, że ich sytuację finansową pogarsza konkurencyjność transportu z Europie Środkowo-wschodniej, w tym polskich przedsiębiorstw.
Najtrudniej jest się dzisiaj dostać do Marsylii. Wiodące do miasta autostrady są praktycznie nieprzejezdne. Podobnie wygląda sytuacja w Caen, Rouen, Bordeaux i Lyonie. Do Paryża blokowana jest jedna droga dojazdowa. Protestujący twierdzą, że nie chcą utrudniać życia kierowcom samochodów osobowych. Chodzi o pojazdy dostawcze i ciężarówki.
Zdaniem związkowców, tylko strajk może doprowadzić do rozmów z szefami przedsiębiorstw, bo ci ostatni w przeciwnym wypadku w ogóle nie chcą wysłuchać kierowców, którzy albo blokują jeden pas ruchu albo poruszają się po nim w zwolnionym tempie.
Przyczyną protestu jest żądanie podwyżki o sto euro miesięcznie wynagrodzeń, które zdaniem strajkujących w żadnym stopniu nie przystają do wzrostu cen, dalej chodzi o rewaloryzację o 10 euro godziny pracy oraz o trzynastą pensję, a także o lepszą opiekę socjalną.