Polska misja w Afganistanie. Ranny żołnierz idzie do sądu

Żołnierz ciężko ranny w Afganistanie wytoczył sprawę MON. Starszy plutonowy Mariusz Saczek domaga się w sumie ponad trzech milionów złotych odszkodowania oraz renty. Wcześniej jego prawnicy próbowali porozumieć się z resortem na rozprawach ugodowych - bez rezultatu. Dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie rusza proces.

36-letni żołnierz został ranny w Afganistanie w lipcu 2010 roku. Pod Rosomakiem wybuchła mina-pułapka. Plutonowy Mariusz Saczek miał pecha.

- _ Ten wybuch spowodował spustoszenie w jego organizmie. W tej chwili jest w stanie poruszać się prawie wyłącznie tylko na wózku inwalidzkim, ma usunięte liczne organy wewnętrzne. Jego życie właściwie zostało przekreślone _ - mówi mecenas Piotr Sławek, który przed stołecznym sądem będzie dziś reprezentował żołnierza.

Prawnik ujawnia też, czego konkretnie chce od resortu obrony wojskowy. - _ Zadośćuczynienie, odszkodowania i renty _ - mówi Sławek. Wysokość roszczeń opiewa na ponad 3 miliony złotych. Zanim sprawa trafiła do sądu, prawnicy wystąpili z roszczeniami bezpośrednio do MON, ale resort twierdzi, że wszystko, co mógł zgodnie z prawem dać żołnierzowi, już dał.

- _ Ustawa o weteranach daje bardzo duże możliwości. Począwszy od tego, że nie muszą czekać w kolejkach, są leczeni na koszt państwa, i tak dalej _ - tłumaczy komandor Janusz Walczak z MON. Dodatkowe roszczenia leżą więc w gestii sądu.

Podobnych roszczeń od ministerstwa obrony domaga się jeszcze kilku ciężko rannych żołnierzy. Dwóch pod koniec ubiegłego roku też złożyło pozwy do sądu, czekają na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy.