Dramatyczny protest przeciwko chińskiej dominacji w Tybecie. W weekend podpalił się kolejny Tybetańczyk.
27-letni Lhamo Kyeb podpalił się w pobliżu tybetańskiego klasztoru Labrang w prowincji Gansu. Według relacji świadków, mężczyzna wznosił hasła wzywające duchowego przywódcę Tybetańczyków, XIV Dalajlamę do powrotu z emigracji.
Ogień na 27-latku bezskutecznie próbowali ugasić funkcjonariusze służb bezpieczeństwa. Według źródeł, na które powołuje się londyńska organizacja Wolny Tybet, mężczyzna zmarł wskutek odniesionych obrażeń.
O inspirowanie fali samospaleń w Tybecie, chińskie władze oskarżają właśnie Dalajlamę. Duchowy przywódca Tybetańczyków dystansuje się jednak od tak radykalnych form protestu. Samospalenia rozpoczęły się w lutym 2009 roku. W ten drastyczny sposób tybetańscy mnisi, mniszki i osoby świeckie, starają się zwrócić uwagę na coraz gorszą - jak podkreślają - sytuację ludności tybetańskiej w Chinach.
W ciągu ostatnich dwóch lat na terenach zamieszkiwanych przez ludność tybetańską w Chinach, ten sposób protestu wybrało już prawie 60 osób.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Tybetańczycy sięgają po broń ostateczną 27-letni Tybetańczyk zmarł w rezultacie rozległych obrażeń, jakich doznał po podpaleniu się w ramach protestu przeciwko chińskiej okupacji Tybetu. | |
Putin nie boi się gróźb Chin. Zaprosi dalajlamę? - _ Będziemy pracować nad tą sprawą _ - dodał, pytany, czy można wkrótce oczekiwać dalajlamy w Kałmucji | |
Oddał najwyższę nagrodę na świecie. Komu? Dalajlama zapowiedział przekazanie na cele dobroczynne miliona stu tysięcy funtów Nagrody Pokojowej imienia Templetona. |