Batalia sądowa o odszkodowanie Winicjusza Natoniewskiego, okaleczonego w trakcie pacyfikacji wsi, podczas drugiej wojny światowej, może otwierać drogę prawną dla innych poszkodowanych.
O sprawie pisze dziennik _ Polska _. 71-latek, który podczas pacyfikacji wsi został dotkliwie poparzony, walczy o odszkodowanie od strony niemieckiej. Natoniewski, który mimo blizn całe życie ciężko pracował, ma problemy z płucami, pękającą skórą, nie może władać palcami. W PRL sądy uparcie odmawiały mu renty kombatanckiej.
Dziennik wyjaśnia, że w wolnej Polsce dostał prawa kombatanckie i II grupę. Mógł dostać pierwszą, ale nie chciał, bo wtedy nie mógłby pracować. Jednak wszystkie jego wnioski o odszkodowanie były odrzucane.
Dwa lata temu telewizja wyemitowała o nim reportaż, zgłosił się wtedy do niego mecenas Roman Nowosielski, którzy za darmo zobowiązał się poprowadzić jego sprawę. Dziennik podkreśla, że doprowadził on do przyjęcia kasacji przez Sąd Najwyższy, co było dużym sukcesem.
Jak czytamy w _ Polsce _, Sąd Najwyższy postanowił wnikliwie rozpatrzyć skargę. Wystąpił do Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniem, czy wobec państwa niemieckiego trzeba stosować immunitet jurysdykcyjny. Mecenas Nowosielski twierdzi, że sytuacja nie jest jednoznaczna.
Do nieuzasadnionej militarnie pacyfikacji wsi, czyli czynu niedozwolonego, doszło na obszarze Polski, poszkodowanym jest obywatel Polski. W tej sytuacji, zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego, zastosowanie winno mieć prawo polskie.
Dziennik _ Polska _ zaznacza, że pozytywna decyzja Sądu Najwyższego o prawie do żądania odszkodowań od rządu Niemiec przed polskimi sądami może otwierać drogę prawną innym poszkodowanym w czasie wojny.