Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dziennikarze i sądy muszą odróżniać oceny od faktów

0
Podziel się:

W czterech odrębnych wyrokach rosyjskie sądy skazały zarówno wydawcę jak i autorów artykułów na grzywnę od trzech tysięcy do 20 tysięcy rubli, czyli od 85 do 575 euro.

Dziennikarze i sądy muszą odróżniać oceny od faktów
(ernop/CC/Flickr)

Trybunał w Strasburgu orzekł we wtorek, że rosyjskie sądy naruszyły prawo do swobody wypowiedzi, skazując rosyjskiego wydawcę i jego dziennikarzy za zniesławianie miejscowych notabli. Zgodził się jednak, że podane w artykułach fakty wymagały udowodnienia.

Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczy rosyjskiej spółki OOO Iwpress z Iwanowa, wydającej tygodnik Iwanowo-Press. Spółka ta oraz jej dwóch dziennikarzy złożyli skargi do Trybunału, gdy rosyjskie sądy skazały ich za zniesławienie spowodowane publikacjami na łamach tygodnika.

Chodziło o artykuły opublikowane w latach 2003 - 2005, a dotyczące czterech miejscowych notabli: dyrektora lokalnej, lecz należącej do państwa, spółki dostarczającej gaz, szefa regionalnego departamentu ds. autostrad i zarazem przewodniczącego komitetu wykonawczego regionalnej struktury partii Jedna Rosja, gubernatora okręgu iwanowskiego oraz dyrektora regionalnego funduszu ubezpieczeń społecznych.

W czterech odrębnych wyrokach rosyjskie sądy skazały zarówno wydawcę jak i autorów artykułów na grzywnę od trzech tysięcy do 20 tysięcy rubli, czyli od 85 do 575 euro.

We wtorek Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że rosyjskie sądy naruszyły art. 10 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, gwarantujący wolność słowa. W części jednak zgodził się z ich orzeczeniami.

Uzasadniając wyrok Trybunał podkreślił, że w tego typu sprawach szczególnie ważne jest, by sądy rozróżniały między stwierdzeniem faktów a ocenami wartościującymi. W rozpatrywanych sprawach tak się jednak nie stało - stwierdził.

Przypomniał, że w jednej ze spraw sąd orzekł, iż autor artykułu nie wykazał, że opisany w artykule szef regionalnego departamentu ds. autostrad faktycznie działał _ cynicznie, głośno i bezwstydnie _, _ nic nie robił dla mieszkańców _, że _ zabrakło mu mądrości, woli i dążenia do wspierania społeczeństwa, poprzez wyrzeczenie się, przynajmniej czasowo, swoich ambicji i żądzy zysku _. Z kolei w innej sprawie sąd domagał się od dziennikarza wykazania, że jeden z notabli faktycznie _ wytoczył wojnę _ zadłużonej rodzinie - przypomniał ETPC.

Tymczasem - zdaniem Trybunału - tego typu stwierdzenia zawarte w artykułach są przykładami sądów wartościujących, których nie da się zweryfikować. Trybunał przypomniał, że w 2005 r. Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej wydał uchwałę nakazującą rosyjskim sądom, by w sprawach o zniesławienie rozróżniały między stwierdzeniem faktów, które mogą być weryfikowane co do prawdziwości, a ocenami wartościującymi, które nie mogą być zaskarżone na podstawie rosyjskiego kodeksu cywilnego przewidującego prawo do odszkodowania za zniesławienie.

Trybunał zgodził się natomiast z rosyjskimi sądami, że dziennikarze mieli obowiązek udowodnić stwierdzenia dotyczące rzekomej współpracy notabli ze środowiskiem przestępczym, przywłaszczenia pieniędzy z funduszu ubezpieczenia społecznego, odnowienia mieszkania na koszt państwa. To samo dotyczyło rozpowszechniania niesprawdzonych informacji o domniemanym zaangażowaniu gubernatora w pozamałżeński romans. Trybunał zwrócił uwagę na to, że autor artykułu napisał to jedynie na podstawie miejscowych plotek, by wykazać w ten sposób, że gubernator bardziej troszczy się o swoje życie prywatne niż o zawodowe obowiązki.

Trybunał przypomniał, że wprawdzie dziennikarze muszą mieć zapewnione prawo do pewnej przesady lub nawet prowokacji, zwłaszcza w krytycznych artykułach dotyczących polityków i osób publicznych, jednak w tej sprawie zgodził się z rosyjskimi sądami, że frywolne i niepotwierdzone stwierdzenia dotyczące życia prywatnego przekraczają granice odpowiedzialnego dziennikarstwa.

Mimo tych stwierdzeń Trybunał uznał, że doszło do naruszenia art. 10 europejskiej konwencji. Powodem było to, że we wszystkich czterech postępowaniach sądy rosyjskie - w różnym stopniu - domagały się od dziennikarzy udowodnienia tych fragmentów artykułów, które były jedynie ocenami wartościującymi, a nie stwierdzeniem faktów. Sądy w ogóle też nie odniosły się do kwestii, czy publikacje tygodnika przyczyniły się do debaty w interesie publicznym, ani też nie wzięły pod uwagę szerszych granic dopuszczalnej krytyki w stosunku do urzędników państwowych i pracowników - zauważył Trybunał.

Czytaj więcej o wolności mediów w Money.pl Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)