Trybunał Konstytucyjny ma dziś wydać wyrok w sprawie najbardziej kontrowersyjnego zapisu w Kodeksie Etyki Lekarskiej.
Artykuł, który zabrania lekarzom krytykować kolegów, przez lata wręcz uniemożliwiał orzekanie w sprawach o błędy w sztuce medycznej. Część środowiska przyznaje: zapis był niefortunny. Inni wciąż go bronią. - _ Jeżeli lekarze będą publicznie komentować swoją pracę, obniżą wiarygodność swojego zawodu _ - mówią _ Dziennikowi _.
Proces przed Trybunałem to finał wieloletniej batalii wrocławskiej lekarki Zofii Szychowskiej. W 2001 r. w wywiadzie dla tygodnika _ Angora _ skrytykowała ona swoich kolegów z kliniki pediatrycznej za niepotrzebne jej zdaniem i dokonywane bez wiedzy rodziców zabiegi na dzieciach. Sąd koleżeński udzielił jej nagany, powołując się na kontrowersyjny przepis. - _ Koledzy skazali mnie, bo skrytykowałam środowisko. Przez rok nie wolno mi było leczyć pacjentów _ - mówi dziennikowi Szychowska.
To ona po latach zaskarżyła artykuł 52. kodeksu etyki do Trybunału Konstytucyjnego. Wymuszoną lekarską solidarność najboleśniej odczuwali jednak pacjenci, którym przyszło procesować się o błędy w sztuce. Za każdym razem do orzeczenia sądu potrzebna była ekspertyza, tę zaś wydać mógł tylko inny lekarz. Wielu mając w pamięci drakońskie kary za brak solidarności, minimalizowało winę kolegów.