Zapowiadana przez premiera ustawa o zakazie bicia dzieci staje pod znakiem zapytania.
Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że już istniejące przepisy w zupełności wystarczy - czytamy w _ Dzienniku _.
_ - Osobny zakaz spowodowałby, że prokuratury zalałyby tysiące spraw, w których rodzice donosiliby na siebie, kto dał dziecku klapsa _ - tłumaczy dziennikowi minister Zbigniew Ćwiąkalski (na zdjęciu).
Gazeta przypomina, że projekt odpowiedniej ustawy zaczęło przygotowywać Ministerstwo Pracy. Miał się w nim znaleźć zapis, że w żadnym wypadku dzieci bić nie wolno. Jednak podczas konsultacji międzyresortowych takim przepisom sprzeciwiły się resort sprawiedliwości i rada legislacyjna. Ich zdaniem prawo wystarczająco chroni dzieci.
Powołują się na jeden z artykułów kodeksu rodzinnego, który stwierdza, że wychowanie dziecka musi się odbywać _ z poszanowaniem jego godności i praw _, oraz na artykuł 40 konstytucji zakazujący stosowania kar cielesnych. - _ Gdyby wprowadzić osobny zakaz bicia dzieci, nic innego byśmy już nie robili, tylko rozpatrywali donosy, które potem byłyby wykorzystywane przy sprawach rozwodowych _ - przekonuje minister Ćwiąkalski.
_ Dziennik _ dodaje, że resort pracy nie składa broni. - _ Zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci musi być wyraźnie zapisany _ - mówi gazecie minister pracy Jolanta Fedak.