Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czy ustawa o parytetach jest zgodna z Konstytucją?

0
Podziel się:
Czy ustawa o parytetach jest zgodna z Konstytucją?

Jestem za udziałem kobiet w polityce. Kwestie politycznych ocen nie mają znaczenia dla niniejszego komentarza, którego wymaga jednakże obywatelski projekt ustawy dotyczący wprowadzenia parytetu płci na listach kandydatów.

Proponowane w ordynacjach wyborczych zmiany mają wprowadzić do tych aktów przepis, stanowiący, że _ liczba kobiet na liście [kandydatów] nie może być mniejsza niż liczba mężczyzn _.

Oznacza to , że możliwa jest sytuacja, w której kobiet będzie 100%. Nie jest natomiast możliwe by kobiet było mniej niż 50%. Należy rozważyć, czy taki przepis jest zgodny z art. 33 ust. 1 Konstytucji RP stanowiącym, że kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym, a także art. 33 ust. 2, zgodnie z którym kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń.

[

Posłowie zdecydowali: parytet do komisji ]( http://news.money.pl/artykul/poslowie;zdecydowali;parytet;do;komisji,43,0,589099.html )

Problemu nie dostrzegają, jak się wydaje, autorzy projektu, którzy powołując się na tę konstytucyjną zasadę równości kobiet i mężczyzn chcą wprowadzenia do porządku prawnego przepisów dyskryminujących mężczyzn. Autorzy zresztą wprost dopuszczają i akceptują tę konieczność w przypadku list wyborczych obejmujących nieparzystą liczbę kandydatów, twierdząc, że na takich listach kobiet musi być więcej.

Oceniając czysto prawnie możliwość wprowadzenia w ogóle jakiejkolwiek regulacji określającej zgodnie z przepisem art. 33 Konstytucji RP płciowy parytet należałoby rozważyć taką nowelizację wszelkich przepisów dotyczących zajmowania stanowisk o charakterze publicznym, aby możliwa była równa liczba kobiet i mężczyzn na tych stanowiskach. Tego typu propozycję, jak się wydaje, zgodną z przepisem art. 33 Konstytucji RP, trzeba rozpatrywać wyłącznie w kategorii żartu, choć oczywiście możliwa jest teoretycznie dowolna inicjatywa ustawodawcza. Z historii znamy bowiem różne rodzaje parytetów, których wspominać nie wypada. Używając argumentum ad absurdum można przecież i dziś wprowadzić na listach wyborczych i uniwersytetach parytet rolników, inteligentów, robotników, można też wprowadzić parytet płci wśród górników, kierowców F1, pracowników salonów sprzedaży sukien ślubnych, przedszkolanek i ochroniarzy w dyskotekach. Pytanie brzmi: po co?

Należy też zwrócić uwagę na poniżający dla Pań charakter ustawy, której korzenie sięgają, jak się wydaje, twierdzenia, że kobieta jest osobą gorszą, którą należy sztucznie wspomagać, gdyż w innym wypadku nie może konkurować z mężczyzną. Jest to twierdzenie oczywiście błędne, wynikające prawdopodobnie z założenia, że wykonywanie funkcji publicznych jest pracą lepszą niż inne. Wydaje się, że wymienione oceny mają charakter subiektywny. Czy każdy nie powinien zatem sam, bez zbędnej pomocy ustawodawcy wybierać swej ścieżki życiowej? Pytanie wydaje się być retoryczne.

Warto też zauważyć, że prawdopodobnym skutkiem wejścia w życie ustawy będzie zmniejszenie zaufania do kobiet w życiu publicznym. Skoro bowiem dotychczas kobiety nie chciały, nie mogły, nie były zainteresowane czy z jakichkolwiek przyczyn nie były reprezentowane w liczbie równej 50% osób na listach wyborczych, to wprowadzenie takiego wymogu spowoduje, że na listach tych znajdować się mogą kobiety, które faktycznie nie są zainteresowane, nie chcą tam się znaleźć, lecz zostaną do tego nakłonione, ergo - będą gorzej przygotowane, mniej zaangażowane itd.

Oznaczać to faktycznie może prawdopodobne zaniżenie średniego poziomu przygotowania Pań do kandydowania w wyborach i średnio lepsze niż dotychczas przygotowanie, zmuszonych do większej rywalizacji, mężczyzn. Ustawa zatem będzie prawdopodobnie osłabiać kobiety jako płeć w wyborczym starciu z mężczyznami. Można więc zadać przewrotne pytanie czy Pan Jacek Ambroziak - pełnomocnik Obywatelskiego Komitetu inicjatywy ustawodawczej _ Czas na kobiety _, to współczesny Konrad Wallenrod męskiego szowinizmu?

Raport Money.pl

prawo
wiadmości
okiem eksperta
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)