Sytuacja w Sudanie Południowym. USA ewakuują dyplomatów

Pentagon wywiózł 120 osób z Sudanu Płd. ze względu na eskalację napięć i walk w tym kraju - poinformował rzecznik ministerstwa obrony płk Steven Warren.

Pracownicy ambasady USA wraz z innymi dyplomatami odlecieli w środę z Dżuby wojskowym samolotem transportowym C-130. Departament Stanu poinformował, że kolejną grupę Amerykanów i obywateli innych państw ewakuowano prywatnym czarterem.

Rzeczniczka Departamentu Stanu Marie Harf powiedziała, że Waszyngton apeluje do wszystkich Amerykanów przebywających w Sudanie Południowym, by jak najszybciej opuścili ten kraj.

Harf dodała, że ambasador USA w Dżubie Susan Page spotkała się z prezydentem Salvą Kiirem Mayarditem, by wyrazić głębokie zaniepokojenie Waszyngtonu falą przemocy, która ogarnia ten kraj, rosnącą liczbą ofiar oraz pogłębiającym się kryzysem humanitarnym. Page poinformowała też prezydenta, że USA są zaniepokojone aresztowaniem wielu członków opozycji i wzywają rząd Sudanu Południowego do przestrzegania ich praw.

Pentagon oznajmił, że niewielki oddział amerykańskich żołnierzy pozostaje w Dżubie, by zapewnić bezpieczeństwo ambasadzie USA.

Walki w Sudanie Południowym wybuchły w niedzielę po utrzymujących się przez kilka miesięcy napięciach, wywołanych zdymisjonowaniem w lipcu przez Kiira wiceprezydenta Rieka Machara. Według Kiira w najnowszych incydentach stroną atakującą były oddziały wierne Macharowi.

W starciach między rywalizującymi frakcjami armii zginęło co najmniej 500 osób, a 800 zostało rannych. Od 15 tys. do 20 tys. osób schroniło się w bazach ONZ w Dżubie.