Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawa alarmów bombowych. Kto powinien ją prowadzić?

0
Podziel się:

Śledztwem powinna zająć się prokuratura, która sama nie była ofiarą prowokacji - uważa prokurator generalny Andrzej Seremet.

Sprawa alarmów bombowych. Kto powinien ją prowadzić?
(prezydent.pl/GFDL)

Śledztwem powinna zająć się prokuratura, która sama nie była ofiarą prowokacji - uważa prokurator generalny Andrzej Seremet. Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach, do której we wtorek też dotarły maile z informacją o podłożeniu bomby.

Rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk powiedział dzisiaj, że obecnie katowicka prokuratura prowadzi w tej sprawie niezbędne działania, które musi przeprowadzić. - _ Po ich zakończeniu prokurator generalny wskaże inną prokuraturę, która będzie kontynuować postępowanie. Jest to kwestia najbliższych dni, stanie się to najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu _ - dodał.

Seremet dzisiaj w Tok FM był pytany o informacje, że - według śląskich prawników - katowicka prokuratura nie będzie prowadziła śledztwa w sprawie fałszywych alarmów bombowych w całym kraju, ponieważ sama padła ich ofiarą. Odparł, że _ jest to ocena prawidłowa z punktu widzenia prawa _.

_ - Już od dawna orzecznictwo Sądu Najwyższego i sądów wskazuje, że w sytuacji, gdy sąd jako instytucja jest instytucją pokrzywdzoną, sędziowie tego sądu nie powinni prowadzić postępowań, i to się przenosi także na prokuratury _ - powiedział.

Zdaniem Seremeta śledztwo w sprawie fałszywych alarmów bombowych powinna więc prowadzić inna prokuratura - taka, która nie była ofiarą prowokacji.

Prok. Martyniuk wyjaśnił, że sprawa znalazła się w prokuraturze katowickiej, gdyż do tej prokuratury policja zwróciła się o zatwierdzenie określonych czynności, m.in. przeszukań. _ Prawo dopuszcza sytuację, aby prokuratura wykonała działania w niezbędnym zakresie przed wyłączeniem się, szczególnie, gdy liczy się czas. Po ich zakończeniu wskazana zostanie inna prokuratura _ - zaznaczył.

We wtorek po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było ponad 400 policjantów. Według resortu spraw wewnętrznych nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.

Tego samego dnia zatrzymano dwóch mężczyzn podejrzewanych o związek ze sprawą. Obaj zostali w czwartek zwolnieni. Prokuratura Okręgowa w Katowicach nie znalazła podstaw do przedstawienia im zarzutów. Rzeczniczka tej prokuratury prok. Marta Zawada-Dybek informowała wcześniej, że śledztwo zostało wszczęte w oparciu o materiały własne prokuratury - informacja o podłożeniu bomby została przesłana pocztą elektroniczną także do tej prokuratury i także ten gmach ewakuowano.

Sprawa została wszczęta pod kątem wywołania zdarzenia zagrażającego zdrowiu, życiu lub szkody w wielkich rozmiarach i wywołania przez to reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Czytaj więcej w Money.pl
Ważne śledztwo. Wciąż nie ma podejrzanych Dwaj mężczyźni, zatrzymani w związku z fałszywymi alarmami bombowymi, zostali dziś zwolnieni do domów.
Warszawskie śmieci pod lupą prokuratury Na początku czerwca Krajowa Izba Odwoławcza nakazała miastu zmianę specyfikacji warunków przetargu na odbiór i zagospodarowanie śmieci w Warszawie.
Jest ocena śledztwa ws. śmierci byłej minister Ocena śledztw nie doprowadziła do zakwestionowania wydanych w nich decyzji - uznał prokurator generalny Andrzej Seremet i zapowiedział białą księgę sprawy.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)