1 września spadły pierwsze bomby. Nie było to jednak w 1939 roku, lecz 12 dni temu, i nie w Polsce, lecz na włoskiej Sardynii.
Zapewne nie wszyscy wiedzą, że wyspa, którą upodobali sobie na wakacje zamożni Włosi i cudzoziemcy, jest w dużej części jednym wielkim terenem ćwiczeń wojskowych. Znajduje się tam 70 procent włoskich poligonów.
Mieszkańcy i turyści zaczynają mieć już tego dosyć. Ćwiczenia często bowiem źle się kończą dla środowiska naturalnego. Następstwem tych z 1 września był wieki pożar, który zniszczył 33 hektary.
Ugaszenie go kosztowało lokalne władze 20 tysięcy euro. Gubernator Sardynii zamierza nie tylko upomnieć się w Rzymie o tę sumę, ale też zażądać od ministerstwa obrony zwrotu przynajmniej jednej czwartej 30 tysięcy hektarów, zajmowanych obecnie przez poligony.
Dziś przed bazą, która była widownią zakończonych pożarem ćwiczeń, pod hasłem likwidacji wszystkich poligonów będą protestowali sardyńscy ekolodzy, pacyfiści i samorządowcy.
| Czytaj więcej w Money.pl | |
|---|---|
| Armia ćwiczyła, wybuchły pożary. Oburzenie Media informują, że po dwóch miesiącach przerwy manewry wznowiono 1 września, a uczestniczyły w nich także Tornada niemieckiego lotnictwa. | |
| Włochy: swojski raj podatkowy zaprasza Miejscowość Tula na Sardynii we Włoszech z roku na rok się wyludnia. Lokalne władze stosują interesujące zachęty, by to zmienić. |