Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura bada sprawę pozostawienia zwłok na miejscu wypadku

0
Podziel się:

Chodzi o mężczyznę, który po wypadku w Siewierzu zmarł w drodze do szpitala. Ekipa karetki wróciła na miejsce wypadku i zostawiła tam ciało ofiary.

Prokuratura bada sprawę pozostawienia zwłok na miejscu wypadku
(Tymon Markowski/EastNews)

Prokuratura wyjaśnia, czy ratownicy pogotowia złamali prawo, zostawiając na poboczu zwłoki mężczyzny, który po wypadku w Siewierzu (Śląskie) zmarł w drodze do szpitala. Ekipa karetki wróciła na miejsce wypadku i zostawiła tam ciało ofiary, tłumacząc, że nie może przewozić zwłok.

Postępowanie w tej sprawie rozpoczęła Prokuratura Rejonowa w Zawierciu - poinformował jej szef Andrzej Nowak. _ Postępowanie zostało wszczęte po doniesieniach prasowych i jest prowadzone pod kątem art. 262 Kodeksu karnego, czyli znieważenia zwłok _ - powiedział prokurator.

O wypadku, do którego doszło 13 lipca, i działaniach służb ratunkowych napisał _ Dziennik Zachodni _. Gdy ratownicy z Mierzęcic przyjechali na miejsce, 55-letni ranny mężczyzna był przytomny i był z nim kontakt. W drodze do szpitala stracił przytomność i ratownicy podjęli resuscytację. Zamiast dojechać do szpitala, na miejsce wezwali karetkę _ S _ z Będzina, w której był lekarz, i to on jako osoba uprawniona stwierdził zgon - podał dziennik.

Według relacji strażaków i policjantów, na które powołuje się gazeta, ratownicy wrócili na miejsce wypadku, pozostawili ciało mężczyzny i po prostu odjechali.

Postępowanie sprawdzające prowadzone jest także w Rejonowym Pogotowiu Ratunkowym w Sosnowcu, któremu podlega ekipa karetki stacjonującej w Mierzęcicach. Dyrektor sosnowickiego pogotowia Marek Jeremicz powiedział, że w działaniu załogi karetki nie dopatruje się żadnych uchybień. Zaznaczył, że zarzuty opisywane w prasie nie znalazły odzwierciedlenia w raportach policji czy straży pożarnej.

Dyrektor podał, że ekipa karetki po zabraniu pacjenta przez ponad 40 minut próbowała go reanimować. _ Gdy okazało się, że mężczyzna nie żyje, po konsultacji z policją karetka wróciła na miejsce wypadku, od którego oddaliła się jedynie kilkaset metrów. Tam złożono zwłoki, z pełnym poszanowaniem, pozostawiając je pod kontrolą policjantów _ - powiedział dyrektor.

Jak wyjaśnił, karetka wróciła do Mierzęcic, by nie pozostawiać tego terenu bez zabezpieczenia medycznego. Nie zawiozła ciała do szpitala, bo - według niego - nie zostałoby tam przyjęte. W opinii dyrektora Jeremicza, brakuje jednoznacznych przepisów, jak należy postępować w takich sytuacjach.

Czytaj więcej w Money.pl
Samochód wjechał pod pociag, są ofiary Trzy osoby nie żyją , jedna w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala. Niedaleko Grabarki na Podlasiu samochód osobowy wjechał na niestrzeżonym przejeździe kolejowym pod pociąg.
Zawalił się pustostan, trwa akcja ratunkowa Jedna osoba została ranna w wyniku zawalenia się budynku po byłej słodowni, do którego doszło we wtorek w Chojnowie na Dolnym Śląsku.
wiadomości
wiadmomości
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)