Jerzy Płóciennik, śledczy z łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej uniknął odpowiedzialności za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym - pisze - _ Rzeczpospolita _. Dziennik dotarł do dokumentów z dwóch śledztw prowadzonych w sprawie prokuratora.
Płóciennik został w tym roku wybrany do kolegium łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej, mimo że przed prawie pięciu laty spowodował po pijanemu wypadek. Miał wtedy ponad 2 i pół promila alkoholu we krwi. Tuż po wypadku, na komendzie miał zeznać, że kierował pojazdem pod wpływem alkoholu. Te słowa potwierdziła jednak później tylko jedna z trzech przesłuchujących go osób.
Sześć dni później Jaskólski powiedział, że to jego syn prowadził auto, a do wypadku doszło z powodu ich kłótni. Obrażony syn miał zostawić ojca w samochodzie i pójść pieszo do domu. _ Rzeczpospolita _ ustaliła, że ta hipoteza jest wątpliwa. Syn zeznał, że po sprzeczce hamował, ale nie udało mu się zapanować nad autem. Hamowania nie widział jednak świadek jadący za autem prokuratora.
Śledztwo w tej sprawie trafiło najpierw do prokuratury w Poznaniu, a następnie - w Bydgoszczy. W obu przypadkach zostało umorzone, a jedyną karą, jaką do dziś poniósł łódzki śledczy było upomnienie od prokuratora krajowego.