Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Parabanki w Chinach. Bizneswoman skazana na śmierć

0
Podziel się:

Lin Haiyan zgromadziła od znajomych, krewnych i współpracowników łącznie 640 mln juanów, czyli około 100 mln dolarów.

Parabanki w Chinach. Bizneswoman skazana na śmierć
(AP/Fotolink/East News)

Chiński sąd skazał bizneswoman na karę śmierci za sprzeniewierzenie pieniędzy, które zebrała od inwestorów z obietnicą pomnożenia - podała AP. Wyrok zbiega się ze staraniami władz, by zacieśnić kontrolę nad nieformalnymi usługami bankowymi.

Lin Haiyan z miasta Wenczou została skazana za _ nielegalne zbieranie funduszy _. Zgromadziła od znajomych, krewnych i współpracowników łącznie 640 mln juanów (ok. 100 mln dolarów), dzięki obietnicom wysokich zysków i niskiego ryzyka.

Zaczęła zbierać fundusze w 2007 roku, oferując właścicielom inwestowanie w akcje i lokaty bankowe, ale używała pieniędzy do spekulacji na giełdzie. Po pewnym czasie zaczęła ponosić straty, ale mimo to nadal zbierała pieniądze, aż w październiku 2011 roku system załamał się. 428 mln juanów (około 70 mln dolarów) przepadło bezpowrotnie.

Sąd oświadczył, że działania kobiety były defraudacją, ponieważ spowodowały _ wysokie straty i wyrządziły poważne szkody ludziom i państwu _.

Wyrok musi być jeszcze zatwierdzony. Wszystkie wyroki śmierci w Chinach podlegają automatycznej apelacji i wypowiada się w ich sprawie Sąd Najwyższy.

W 2012 roku sąd skazał inną bizneswoman z Wenczou na karę śmierci również w związku z nielegalnym zbieraniem pieniędzy. Wówczas wyrok został zamieniony na karę więzienia po fali protestów w internecie.

Najnowszy wyrok - jak komentuje AP - wskazuje na skalę potencjalnych nadużyć w nieformalnych usługach bankowych, nie objętych w Chinach żadnymi regulacjami. Z takich usług korzysta wielu przedsiębiorców, którzy często nie mogą uzyskać kredytów od państwowych banków. Również wiele rodzin powierza pieniądze prywatnym osobom w nadziei na wyższe zyski, niż na nisko oprocentowanych lokatach w państwowych bankach. Ponadto, niepokojące jest to, że w nieformalne pożyczki angażują się banki oraz firmy państwowe.

Wraz ze światowym kryzysem finansowym oferujący takie usługi ponieśli straty, co wywołało w latach 2011-12 falę protestów przedsiębiorców, którzy powierzyli im pieniądze. W odpowiedzi władze próbują zacieśnić kontrolę nad sektorem nieformalnych operacji. Obiecują też, że banki będą na szerszą skalę pożyczać pieniądze przedsiębiorcom.

W Wenczou w 2012 roku uruchomiono pilotażowy projekt, polegający na dopuszczeniu prywatnych pożyczek, ale pod ścisłą kontrolą. Jednak miejscowi biznesmeni skarżą się, że i banki, i źródła prywatne są mniej chętne do pożyczania pieniędzy z powodu gorszej sytuacji gospodarczej.

Według ocen zarówno chińskiego banku centralnego, jak i analityków sektora prywatnego, rynek nielegalnych kredytów jest wart pomiędzy 2-4 bln juanów (ok. 325-650 mld dolarów). Stanowi to około 7 procent całego rynku kredytów w Chinach.

Sądy w Chinach skazały od 2011 roku 1449 osób na wyroki co najmniej pięciu lat więzienia w związku z nielegalnymi pożyczkami. Eksperci prawni, cytowani przez AP, wskazują, że pożyczanie sobie pieniędzy przez osoby prywatne jest w tym kraju legalne, ale władze nie określiły jasno, co w tych pożyczkach mieści się w granicach prawa, a co je łamie.

Czytaj więcej w Money.pl
Kara śmierci dla mnicha, ale w zawieszeniu Chiński sąd skazał tybetańskiego mnicha na karę śmierci za namawianie ośmiu rodaków do samopodpaleń.
Czy ta wizyta coś da? I tak się nie cierpią Relacje Pekinu i New Delhi nie należą do łatwych. Chiny są bliskim sojusznikiem Pakistanu. Ten zaś jest głównym rywalem Indii.
To pierwsza taka wizyta chińskiego premiera Chiński premier Li Keqiang swoją pierwsza wizytę zagraniczną składa w Indiach. Dziś przybył z trzydniową wizytą do Delhi, aby przyspieszyć wysiłki zmierzające do rozwiązania sporu granicznego i ożywić więzy handlowe.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)