Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Państwo Islamskie. Po roku rządów "kalifatu" nic nie zapowiada jego kresu

0
Podziel się:

Muzułmański Irak na liście 162 krajów, w których występuje terroryzm jest pierwszy, a na przykład Francja zajmuje 56. miejsce.

Państwo Islamskie. Po roku rządów "kalifatu" nic nie zapowiada jego kresu
(Zoriah/Flickr)

W rok po proklamowaniu przez Państwo Islamskie (IS) krwawego "kalifatu" na podbitych terytoriach w Iraku i Syrii i unicestwieniu 12 000 mieszkańców, nic nie zapowiada jego rychłego końca, a gdyby to nastąpiło, nie będzie to powrót do przeszłości.

Organizacja kierująca się radykalnym sunnickim islamem stworzona przez okrutnego, wykształconego i bezgranicznie ambitnego 44-letniego imama Abu Bakra al-Bagdadiego, który ogłosił się "kalifem", utrzymuje w szachu Irak osłabiony przez wojnę i napięcia religijne oraz Syrię pogrążoną od czterech lat w wojnie domowej.

Bagdadi w 2003 roku przyłączył się do zbrojnego ruchu oporu przeciwko amerykańskiej okupacji Iraku jako członek ugrupowania terrorystycznego Tawhid wa Dżihad, czyli Monoteizm i Święta Wojna. Trzy lata później przekształciło się ono w filię Al-Kaidy w Iraku.

Czytaj więcej [ ( http://static1.menstream.pl/i/art/237/281325_mhp.jpg ) ] (http://menstream.pl/wiadomosci-reportaze-i-wywiady/afganistan-irak-libia---zachod-juz-dawno-sie-skompromitowal-twierdzi-wojciech-jagielski-jak-bedzie-w-syrii,0,1372597.html) *Syria jak drugi Afganistan * Znany reportażysta, świadek wielu wojen mówi o sensie interwencji wojsk zachodnich w Syrii i skutkach wycofania się z Afganistanu.
"Kalif" ma na swym koncie doświadczenie ponad trzyletniego pobytu w amerykańskim obozie jenieckim na terenie Iraku. Jego wielka kariera jako przywódcy najbardziej agresywnego i okrutnego ruchu dżihadystowskiego rozpoczęła się natychmiast po zabójstwie przywódcy filii Al-Kajdy w Iraku Abu Omara al-Bagdadiego. Objął przywództwo organizacji, której nazwę zmienił w październiku 2006 roku na "Państwo Islamskie Iraku", dystansując się niezwłocznie od zabitego lidera, którego krytykuje jako "pacyfistę".

Następuje zerwanie ze "zbyt miękką" w swych działaniach Al-Kaidą i jej bojownikami w Syrii. Był to ostatni krok w kierunku proklamowania 29 czerwca 2014 roku "kalifatu islamskiego", zniesionego oficjalnie przez rząd turecki w 1926 roku.

W irackim Mosulu, zdobytym kilkanaście dni wcześniej przez oddziały IS, "kalif" po raz pierwszy - i jak dotąd jedyny - pojawia się publicznie, aby wygłosić mowę programową, która ma uczynić oficjalnie i ostatecznie z islamu religię wojny.

- Najgorszym złem jest zło innowacji. Każda innowacja jest herezją. Każda heretycka innowacja jest odstępstwem, a każde odstępstwo prowadzi do piekła - brzmiało credo "kalifa" zawarte w jego mowie.

Nie będzie interwencji USA, dopóki...

Mimo kontrofensywy lotniczej sojuszu międzynarodowego pod przywództwem USA, które wspierają różne organizacje walczące na lądzie z dżihadystami, Państwo Islamskie według danych Pentagonu nie utraciło więcej niż kilkanaście tysięcy kilometrów kwadratowych.

Od zdobycia przez oddziały IS 10 czerwca ub. roku stolicy prowincji Niniwa, Mosulu, drugiego co do wielkości miasta Iraku, stał się on głównym bastionem "kalifatu". Dzień później wojska IS zajęły Tikrit, stolicę prowincji Salah ad-Din. Kontrolując te dwa miasta "kalifat" zagraża siłom rządowym w zachodniej prowincji Anbar, gdzie w maju tego roku zdobył Ramadi, jej stolicę.

Od wielu tygodni irackie wojska rządowe szykują się do wielkiej operacji, której celem jest odbicie Mosulu. Czekają na nowoczesną broń, którą mają im dostarczyć USA.

Szanse trwałego odzyskania Mosulu przez iracką armię oceniał ostatnio szef sztabu amerykańskich sił lądowych, gen. Raymond Odierno. W pierwszych latach prezydentury Baracka Obamy stał on na czele sił amerykańskich w Iraku. Oświadczył, że jego kraj nie będzie brał aktywniejszego udziału w wojnie przeciwko Państwu Islamskiemu w Iraku, dopóki szyicki w większości rząd tego kraju nie postara się o przezwyciężenie różnic z ludnością sunnicką i kurdyjską (oddziały kurdyjskich strzelców, "peszmergów", okazały się dotąd najskuteczniejsze w walkach z siłami IS).

Według gen. Odierno główną przyczyną braku stabilizacji w Iraku jest "nieumiejętność zjednoczenia rozmaitych grup ludności" kraju.

- Możemy rozmieścić w terenie nawet 150 000 żołnierzy i skończyć z Państwem Islamskim. I co się wówczas stanie? Rok później powrócimy do tego samego punktu - opiniował amerykański generał w niedawnej wypowiedzi dla CBS.

Według Odierno rzeczywistym problemem na Bliskim Wschodzie są napięcia w stosunkach między sunnitami a szyitami, między Arabią Saudyjską a Iranem.

Krwawe filmy wideo i zdjęcia

Staraniem samych dżihadystów filmy wideo i zdjęcia z rozstrzeliwań, pokazowych dekapitacji, ukamienowań, czy innych metod pokazowego uśmiercania "wrogów islamu" obiegają niemal codziennie cały świat. Ponad 120 000 Kurdów, jazydów i chrześcijan zdołało uciec z terenów przyłączonych do "kalifatu". Tysiące zginęły z głodu i pragnienia, chroniąc się w górach Iraku.

Tymczasem Państwo Islamskie umacnia swą pozycję na zajętych terytoriach, stosując z jednej strony bezwzględny terror i uzasadniane na gruncie ortodoksji religijnej represje wobec ludności, z drugiej zaś eksploatując nie tylko zasoby naftowe tych regionów i rabując niezwykle bogate muzea i zabytki archeologiczne, ale też okradając ludność zmuszoną do niemal niewolniczej pracy.

"Kalifat" dokonuje masowo bezprawnych wywłaszczeń, lokalni watażkowie nakładają na mieszkańców podbitych terytoriów najbardziej nieprawdopodobne podatki: od sprzątania i zapewnienia bezpieczeństwa ulic, od wody z publicznych studni, itp.

IS korzysta także z "mięsa armatniego" w postaci bezrobotnej młodzieży, która nie mając innej opcji, zaciąga się do jego armii. W ten sposób wzmacnia m.in. obronę Mosulu przed spodziewaną ofensywą armii rządowej.

Wojna cywilizacji? Niekoniecznie

Według kompetentnych analityków sytuacji na Bliskim Wschodzie pojawienia się IS nie sposób analizować jako oderwanego zjawiska; jest ono bowiem wynikiem głębokich zmian zachodzących w regionie.

Profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Amerykańskim w Bejrucie Hilal Jashan zwraca uwagę na okoliczności pojawienia się Państw Islamskiego. - Powstało w pełnym świetle dziennym, korzystając z poparcia różnych sił w regionie, co należy analizować w kontekście walki o wpływy i władzę między Arabią Saudyjską a Iranem.

Zdaniem Jashana i niektórych innych politologów zajmujących się Bliskim Wschodem, nie należy oczekiwać, że nawet w przypadku hipotetycznego rychłego pokonania lub rozpadu "kalifatu" sytuacja powróciłaby do stanu poprzedniego

- Jesteśmy świadkami historycznych zmian na Bliskim Wschodzie, a dzień, w którym IS zostanie pokonane zapoczątkuje nowe ważne zmiany w regionie - mówi Jashan.

- Uważam - dodaje - że kraje istniejące obecnie nadal będą istnieć, ale rozczłonkowane, co oznacza, że zmierzamy w stronę federalizmu. Takim rozwojem wydarzeń jest zainteresowany także Izrael, który nie ma nic przeciwko temu, aby jego sąsiedzi byli bardziej podzieleni.

Madrycki "El Pais", wielki dziennik opozycyjny, przytoczył ostatnio zestawienie statystyczne dotyczące ofiar islamskiego terroryzmu na świecie. Zdaniem dziennika zaprzecza ono słynnej tezie profesora Harvardu Samuela Huntingtona, który zapowiedział "wojnę cywilizacji".

W rzeczywistości bowiem - zwraca uwagę dziennik - do 90 proc. samobójczych ataków terrorystycznych doszło na Bliskim Wschodzie i w Północnej Afryce oraz na południu Azji, głównie w Pakistanie i Afganistanie.

Muzułmański Irak na liście 162 krajów, w których występuje terroryzm jest pierwszy, a na przykład Francja zajmuje 56. miejsce.

Najbogatsi terroryści świata

- Państwo Islamskie miesięcznie czerpie dochody w wysokości kilkudziesięciu milionów dolarów z okupów i nielegalnej sprzedaży ropy - przedstawił wyliczenia amerykański podsekretarz stanu do spraw terroryzmu i wywiadu finansowego, David Cohen.

Jak mówił, strategia finansowa Państwa Islamskiego opiera się na sprzedaży kradzionej ropy, pobieraniu okupu za porwanych zakładników, grabieży podbitych terytoriów.

Sama sprzedaż ropy ze zdobytych rafinerii w Iraku i Syrii pozwala dżihadystom produkować około 50 tysięcy baryłek dziennie, co przynosi dzienny zysk w wysokości około miliona dolarów.

Islamscy fanatycy sprzedają ropę pośrednikom po obniżonych cenach, kupują ją często iraccy Kurdowie, a później trafia ona na czarny rynek do Turcji. Niewykluczone, że surowiec kupuje też od dżihadystów syryjski rząd.

Według Davida Cohena, porwania przyniosły Państwu Islamskiemu zyski w wysokości około 20 milionów dolarów. Dżihadyści zarabiają też, wymuszając okup od przedsiębiorców z podbitych terytoriów.

Amerykański podsekretarz stanu, który jest w powołanym przez Baracka Obamę zespole do spraw walki z Państwem Islamskim, oświadczył, że celem Waszyngtonu jest ograniczenie dostępu dżihadystów do międzynarodowego systemu finansowego - tak, by osłabić ich zdolność do gromadzenia pieniędzy z zagranicy.

Czytaj więcej w Money.pl
200 mln dolarów pomocy z USA dla Iraku - Podstawowym celem USA jest pokonanie Państwa Islamskiego - dodał Obama.
Oni nie biorą jeńców. Krwawy mord w Iraku Dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS) zabili co najmniej 85 członków plemienia Albu Nimr w prowincji Al-Anbar.
Sukcesy Kurdów i sił bezpieczeństwa w Iraku USA i ich sojusznicy kontynuowali tego dnia naloty na pozycje IS.
Państwo Islamskie uwolniło 200 jeńców Wydaje się, iż zostali uwolnieni, ponieważ stanowili zbyt duży ciężar dla IS. - Prawdopodobnie zbyt kosztowne było żywienie i ich utrzymanie - wskazał dowódca peszmergów, jak nazywani są kurdyjscy bojownicy.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)