Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Ogromne przekręty na jednorękich bandytach!

0
Podziel się:

Na oszustwach podatkowych przy hazardzie budżet traci ponad 2,5 mld zł rocznie. Rząd chce szybko znowelizować ustawę o grach.

Ogromne przekręty na jednorękich bandytach!
(quinn.anya/CC/FLickr)

Przepisy zabraniają otwierania małych salonów gier hazardowych. Mimo to liczba automatów wzrosła aż czterokrotnie przez ostatnich pięć lat. Jak to możliwe? Money.pl sprawdził, że obejście surowych przepisów jest dziecinnie proste: żeby zostać właścicielem minikasyna, wystarczy np. zarejestrować działalność gastronomiczną. W ten sposób tysiące przedsiębiorców omija prawo. Rząd będzie więc w ekspresowym tempie zmieniał ustawę.

Minister Michał Boni powiedział wczoraj, że rząd pracuje nad zmianą przepisów regulujących rynek hazardu w Polsce. Prace mają zakończyć się do końca października. Mają się koncentrować na zwiększeniu kontroli nad hazardem w internecie oraz ukróceniu prania brudnych pieniędzy. Muszą też rozwiązać problem plagi półlegalnych minikasyn z _ jednorękimi bandytami. _

Jak obchodzi się prawo?

Dziś przepisy zabraniają otwierania minisalonów z grami hazardowymi. Ale zezwalają, aby automaty do gry (maksymalnie trzy) stały w lokalu gastronomicznym lub sklepie. Dlatego właściciele minisalonów oferują napoje lub drobne przekąski.

Jeśli hazardziści w trakcie gry mogą napić się kawy, to dla skarbówki właściciel takiego punktu jest restauratorem, który ma w lokalu dodatkową rozrywkę dla klientów.

- _ Mechanizm jest nam znany _ - przyznaje anonimowo w rozmowie z Money.pl urzędnik skarbówki, który na co dzień zajmuje się kontrolami w lokalach hazardowych. -_ Teoretycznie wszystko jest zgodne z prawem. Wydanie koncesji najczęściej ma miejsce tylko na podstawie dokumentów, bo kontroler nie jest w stanie pojechać i sprawdzić, jak taki lokal wygląda w rzeczywistości _ - tłumaczy.

źródło: Ministerstwo Finansów

_ Restauratorów _ broni Jacek Gasik, dyrektor Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych:_ - __ Z punktu widzenia właściciela automatów ważne jest to, by właściciel lokalu, od którego operator maszyn dzierżawi powierzchnię, prowadził w nim działalność gospodarczą. Może to być np. punkt ksero, czy punkt gastronomiczny. Nie ma tu mowy o żadnych nadużyciach, bo przecież każdy punkt gier jest odbierany przez służbę celną _ - podkreśla.

Jego zdaniem mechanizm często wygląda tak, że to właściciele punktów gastronomicznych widząc łatwy zysk z wynajmu powierzchni pod automaty, ograniczają swoją podstawową, kosztowniejszą działalność, na rzecz praktycznie bezobsługowych maszyn. - _ Prawo na to pozwala _ - mówi Gasik_ . _

Dziennikarze Money.pl sprawdzili, że w bardzo wielu przypadkach, minikasyna powstały w lokalach, gdzie wcześniej był punkt szewski, rymarski lub zupełnie niezagospodarowanych. Często nie może więc być mowy o lokalach gastronomicznych, które dodatkowo wstawiły automaty.

Ogromne zyski z hazardu, wielkie straty budżetu państwa

Lokali w których obok lodówki z napojami są tylko automaty do gier przybywa z miesiąca na miesiąc. Tymczasem, według oficjalnych danych resortu finansów jeden automat o niskich wygranych w pubie czy restauracji zarabia ponad 4,2 tys. zł miesięcznie. W rzeczywistości jednak zyski mogą być kilkakrotnie wyższe, dlatego że wiele maszyn jest nielegalnie przerabianych.

Źródło: Ministerstwo Finansów

Jak podaje policja, budżet państwa traci na tym 2,5 miliarda złotych rocznie.

Proceder wygląda tak, że z tak zwanych automatów o niskich wygranych - można w nich wygrać nie więcej niż równowartość 15 euro (około 60 złotych) - robi się te pozwalające na otrzymanie znacznie wyższych kwot. Jest to nielegalne, bo od tych pierwszych płaci się znacznie niższe podatki niż od pozostałych _ jednorękich bandytów. _ Przychody z przerobionego sprzętu znacznie wzrastają. Najczęściej przeformatowywane maszyny wykrywane są oczywiście w pseudogastronomicznych małych punktach.

Właściciel dużego salonu z automatami o wysokich wygranych płaci co miesiąc 45-procentowy podatek od różnicy wpłat i wypłat. Od jednej maszyny o niskich wygranych ściągany jest ryczałt w wysokości 180 euro (około 760 zł) miesięcznie. To oznacza, że taki ryczałt - przy założeniu średniego zysku na wspomnianym średnim poziomie 4,2 tys. zł miesięcznie - daje stawkę podatkową na poziomie około 20 procent, czyli ponad połowę niższą niż w przypadku automatów o wysokich wygranych.

Przy liczbie ponad 50 tysięcy działających automatów o niskich wygranych ani skarbówka, ani policja, ani służba celna nie radzą sobie z wykrywaniem oszustw. Centralne Biuro Śledcze zabezpieczyło ostatnio prawie 400 automatów. Biegli skontrolowali 48 losowo wybranych maszyn. Wszystkie okazały się przerobione. Według śledczych przeróbki mają dwa cele - pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe.

Tropi też Służba Celna, choć z braku ludzi, efekty są marne. W pierwszym kwartale tego roku na ponad 24 tys. punktów gier w całej Polsce celnicy przeprowadzili zaledwie 115 kontroli. Trafili więc do co 210 punktu. Co ciekawe, zabezpieczyli w tym czasie 121 automatów i wszczęli 36 postępowań karnych. W całym 2008 roku kontroli było 594 i zabezpieczono podczas nich 564 automaty. Te liczby ewidentnie pokazują, że przerabianie automatów jest powszechne, że większość z działających jest nielegalnych.

Na wszystko pozwala ustawa

Procederu pewnie nie byłoby, gdyby nie wadliwa ustawa. Według niej działalność na automatach o niskich wygranych jest prostsza dla samych operatorów czyli firm, które wstawiają automaty do punktów _ gastronomicznych _. Operator, powinien mieć kapitał założycielski w wysokości minimum 200 tys. euro. Koncesja na prowadzenie takiej działalności kosztuje 40 tys. zł plus 200 zł rocznie za każdy punkt gier.

Założenie dużego salonu gier, gdzie można mieć więcej niż 15 automatów z wysokimi wygranymi (nie ma pozwoleń na punkty z liczbą pomiędzy 3 a 15 maszyn), jest znacznie trudniejsze. Spółka musi mieć minimum czterech wspólników i kapitał na poziomie 500 tys. euro. Koncesja kosztuje prawie 120 tys. zł. Do tego dochodzą większe obostrzenia dotyczące lokalizacji salonu.

Prognozy IBnGR

Są również inne metody obchodzenia surowego prawa. Skoro stworzenie dużego salonu z 18 automatami jest drogie, to w jednym miejscu tworzy się sześć mini salonów, a w każdym są po trzy automaty. Trzeba jednak zachować pozory i oddzielić automaty ściankami.

Aby nie wzbudzić podejrzeń, kawałki powierzchni powinny wynająć różne firmy. Każda ma po trzy automaty. I skarbówka niewiele może zrobić.

- _ Prawo nie jest doskonałe. Nie precyzuje bowiem minimalnej odległości między punktami gier. Takie działania to, rzecz jasna, obejście prawa _ - przyznaje Witold Lisicki, rzecznik Służby Celnej. - _ Dlatego w tym roku wysłaliśmy do dyrektorów izb skarbowych zalecania, by w przypadku podejrzeń o takie nadużycia, nie wydawali koncesji na prowadzenie działalności _.

Sprawę chcą również uporządkować sami zainteresowani. - _ W październiku ubiegłego roku wysłaliśmy do Ministerstwa Finansów pismo. Proponowaliśmy w nim, by w ustawie o grach znalazł się zapis, że odległość pomiędzy punktami gier nie była mniejsza niż 20 metrów _ - mówi Jacek Gasik. - _ Taka regulacja zapobiegłaby łączeniu punków gier _ _ i wynikającym z tego wątpliwościom _ - dodaje.

Resort finansów sprawą jednak się nie zajął aż do czasu wybuchu afery hazardowej. Teraz, kiedy temat jest na topie, pospiesznie stał się przedmiotem obrad rządu. Do 27 października projekt zmian w ustawie ma trafić do Sejmu.

| KOMENTARZ |
| --- |
| **

Łukasz Pałka, Money.pl** Afera hazardowa dotyczy proponowanych dopłat do gier, które miały wspomóc budżet dodatkową kwotą 500 mln zł. Można się sprzeczać, jaki wpływ na kasę państwa miałyby proponowane zmiany. Czy rzeczywiście przyniosłyby oczekiwane zyski, czy wręcz przeciwnie: powiększyłaby się szara strefa. Tymczasem, w świetle prawa, skarb państwa daje się naciągać przez to, że przepisy regulujące rynek hazardu są nieprecyzyjne. Po co bowiem wprowadzać różne stawki podatkowe dla różnego rodzaju automatów, co od razu zachęca do ich nielegalnego przerabiania? Po co ograniczać ich liczbę do trzech w jednym punkcie, by powstawały absurdy polegające na łączeniu minisaloników przedzielanych ściankami? Po co zmuszać właścicieli lokali, by faktycznie zarabiając na hazardzie, prowadzili działalność pod przykrywką gastronomii? Nie lepiej wprowadzić jednakowe koncesje dla wszystkich i obciążyć wszystkich jedną stawką podatku od gier? Tak, by przepisy nie
stwarzały pola do nadużyć, a przedsiębiorcy nie mieli pokusy, aby kombinować. |

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)