Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera podsłuchowa. ABW wychodzi bez laptopa. "Zdemolowali nam redakcję"

0
Podziel się:

Agenci ABW, prokurator i policja wyszli z redakcji. Kilku funkcjonariuszy rzuciło się na mnie - powiedział redaktor naczelny tygodnika.

Afera podsłuchowa. ABW wychodzi bez laptopa. "Zdemolowali nam redakcję"
(PAP/Radek Pietruszka)

1/5

fot: PAP/Radek Pietruszka
_ Wobec eskalacji konfliktu i zagrożenia bezpieczeństwa prokuratorów i funkcjonariuszy ABW, którzy przyszli do redakcji "Wprost" po nagrania, byli oni zmuszeni odstąpić od zadań służbowych _ - podała prokuratura. Redakcja odmówiła ich wydania, uzasadniając to ochroną źródła. CIR poinformował, że dziś o godz. 8 zorganizowana zostanie konferencja prasowa premiera Donalda Tuska.

aktualizacja 19.06.2014 07:40:00

Podpułkownik Maciej Karczyński powiedział w TVP Info, że agenci ABW nie przyszli do redakcji, aby walczyć z dziennikarzami. Rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego podkreślił, że Agencja działa na podstawie przepisów prawa. Funkcjonariusze ABW udali się do redakcji na polecenie prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie nagrań polityków.

Mówiąc o zdjęciach, na których widać szarpaninę redaktora naczelnego "Wprost" z funkcjonariuszem, podpułkownik Karczyński powiedział, że Sylwester Latkowski odmówił wydania materiałów prokuratorowi. Ten polecił jednemu z funkcjonariuszy odebranie ich Latkowskiemu.

Rzecznik ABW powiedział, że jej funkcjonariusze wykonują polecenia prokuratury nie dyskutując o ich prawomocności. Dodał, że sprawa prawomocności wczorajszych działań zostanie dopiero wyjaśniona. Karczyński przypomniał, że gdy dziennikarze odmówili wydania materiałów, prokuratura postanowiła zakończyć akcję.

To "bandytyzm". Użyto siły?

Dziennikarze Wprost nie wydali funkcjonariuszom ABW nośników z podsłuchanymi rozmowami polityków. Po południu agenci wrócili do redakcji z nakazem przeszukania jej.

Redaktor naczelny tygodnia wejście ABW do redakcji nazwał bandytyzmem. - _ ABW przekracza swoje uprawnienia _ - twierdzi redaktor naczelny Wprost.- _ Wobec mnie użyto przemocy fizycznej. Rzuciło się na mnie kilku funkcjonariuszy. Zdemolowano nam redakcję. Odebrano dzień pracy. _Latkowski zaapelował do dziennikarzy zebranych w redakcji Wprost: _ Nie mieszajcie w to polityki. Walczymy o obronę tajemnicy dziennikarskiej. _

Zdaniem szefa pisma Sylwestra Latkowskiego ABW zabezpieczając komputery nielegalnie kopiuje ich zawartość. Jak zaznacza, Wprost udostępni nagrania jeżeli będzie miało odpowiednią decyzję sądu.

- _ Pan prokurator każe siłą zabrać laptopa Sylwestrowi Latkowskiemu _ - informował na Twitterze Michał Maciejewski z _ Wprost _.

Zobacz także: Zobacz filmik z wejścia prokuratora i ABW do redakcji Wprost:

Redaktor naczelny Sylwester Latkowski obawiał się, że straci swój komputer. Określił działanie ABW mianem bandytyzmu. - _ Tam są moje źródła informacji, które mogę stracić, tam są dokumenty, nagrania, jeżeli w tym kraju jest tak, że można to zrobić, to po co w ogóle są media?! _- oburzał się Sylwester Latkowski.

- _ Jacyś smutni panowie w ciemnych autach są przed redakcją, są pod dowództwem prokuratora Józefa Gacka _ - opowiadał dziennikarz _ Wprost _ Michał Majewski. Jak mówił, redakcja nie może wydać nagrań, ponieważ może to wskazywać na źródła, które zastrzegły anonimowość. _ Jesteśmy zobowiązani dochować tajemnicy dziennikarskiej, do tego zobowiązuje nas prawo _ - zaznaczył Michał Majewski.

ABW weszła do redakcji tygodnika po południu. Po kilku godzinach w redakcji pojawił się prokurator i policja.

- _ Z tego wyniknie tylko zło. Samo zło! _ - pełnomocnik prawny Wprost ostro krytykuje działania prokuratury. Mecenas Jacek Kondracki uważa, że decyzja o przeszukaniu redakcji tygodnika łamie wolności prasy.

_ Nie mamy zamiaru naruszać tajemnicy dziennikarskiej _

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga tłumaczyła, że przeszukanie jest konsekwencją odmowy wydania dowodów przestępstwa. -_ Nasze decyzje o wezwaniu do wydania nagrań i późniejsza decyzja o przeszukaniu w redakcji mają na celu tylko i wyłącznie uzyskanie dowodów w sprawie. Nie mamy zamiaru uzyskiwania danych informatorów ani naruszania jakiejkolwiek dziennikarskiej tajemnicy _ - zapewniła w środę wieczorem podczas briefingu Mazur.

Przypomniała, że redakcja odmówiła wydania nagrań i po tym prokurator zarządził przeszukanie.

Mazur zaznaczyła, że przepisy dokładnie mówią, jak postępować podczas przeszukania z materiałami, które mogą stanowić tajemnicę dziennikarską i te przepisy stosują funkcjonariusze ABW.

_ Prokurator podjął decyzję o wydaniu postanowienia o żądaniu wydania rzeczy. Przepis Kpk mówi wprost, że prokurator żąda od osoby, która posiada materiał, dowód, dokument, a mówimy przecież o dowodzie przestępstwa, prokurator żąda wydania takiej rzeczy - wyjaśniła Mazur. - Kodeksowi postępowania karnego nie są znane grzeczne pisma, które proszą o przekazanie do dyspozycji, jeżeli chodzi o dowód przestępstwa _.

_ Drugim powodem, dla którego takie postanowienie zostało wydane, jest fakt, iż wobec przedmiotu tego postępowania, aby uniknąć zarzutu jakiejkolwiek manipulacji - próby dogadania się z dziennikarzem, prokurator uznał, że to jest jedyna - zresztą jedyna dopuszczalna przez kodeks - forma uzyskania dowodu przestępstwa w sprawie _ - argumentowała prokurator.

Jako trzeci powód Mazur podała, że prokuratorowi zależy na zabezpieczeniu samych nośników nagrań, ponieważ stanowią one dowód przestępstwa i powinny zostać poddane badaniom. _ Całkowicie niezrozumiała jest dla nas reakcja redakcji _ Wprost _, która odmówiła tego. Konsekwencją działań redakcji jest wydanie postanowienia o przeszukaniu redakcji _ - powiedziała Mazur.

Redakcja Money.pl solidaryzuje się z kolegami z Wprost, a sprzeciwiamy takim wypowiedziom, jak ta A.Szostkiewicza na polityka.pl

— Tomasz Bonek (@tomasz_bonek) czerwiec 18, 2014

Zastępca redaktora naczelnego tygodnika _ Wprost _ Marcin Dzierżanowski w rozmowie z dziennikarzami zadeklarował, że redakcja chce współpracować z prokuraturą. Ale - jak zaznaczył - na dziennikarzach spoczywa _ nie tylko prawo, ale i obowiązek ochrony tajemnicy dziennikarskiej _.

Dzierżanowski podkreślił, że tygodnik nie może ujawniać swoich informatorów. Jak powiedział, _ nie chodzi wyłącznie o podanie wprost imienia i nazwiska, ale także przekazanie takich materiałów, na podstawie których można ustalić dane informatorów _.

Jak poinformowała Renata Mazur, śledczy postawili również dwa zarzuty Łukaszowi N. menedżerowi restauracji _ Sowa i Przyjaciele _, gdzie doszło do podsłuchania rozmów czołowych polityków. Oskarżenie sformułowano na podstawie artykułu 267 kodeksu karnego, dotyczącego nielegalnych podsłuchów. Łukaszowi N. grozą 2 lata więzienia.

Renata Mazur powiedziała również, że w charakterze świadka został również przesłuchany szef MSW, Bartłomiej Sienkiewicz, który uczestniczył w jednej z podsłuchanych rozmów.

_ Wprost _ zapowiada publikację kolejnych materiałów w związku z aferą podsłuchową.

Rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Maciej Karczyński nie chciał komentować zatrzymania pracownika restauracji. Powiedział tylko, że funkcjonariusze wypełniają polecenia prokuratury: - Na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie funkcjonariusze ABW wykonują czynności służbowe - powiedział Karczyński.

Informację potwierdziła rzeczniczka prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. _ Prokurator wydał takie polecenie po przesłuchaniu dzisiejszych świadków _ - dodała. Według Mazur czynności z N. mają być wykonywane przez prokuraturę w piątek.

W późniejszym komunikacie ABW poinformowała o zatrzymaniu po południu w centrum stolicy mężczyzny _ mogącego mieć związek z opublikowanymi nagraniami _. _ Teraz mężczyzna zostanie przekazany do dyspozycji prokuratury _ - dodano.

Jak podawały media, N. miał być menedżerem w stołecznej restauracji, gdzie dokonano nagrań polityków. Portal tvn24.pl podał we wtorek, że ABW podejrzewa, iż brał on udział w nagrywaniu spotkań w restauracji. Według tych doniesień tvn24.pl N. został wcześniej na krótko zatrzymany do przesłuchania.

Latkowski: Musimy chronić źródło

ABW po raz pierwszy weszło do redakcji _ Wprost _ dziś rano. Red. naczelny Sylwester Latkowski mówi, że nie wydał żadnych materiałów, o które się zwrócono.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur potwierdziła PAP, że prokuratura zleciła czynności ABW. Nie podała szczegółów. We wtorek praska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania osób pełniących ważne funkcje publiczne, co ujawnił _ Wprost _. W środę ABW przekazała prokuraturze zebrane przez siebie materiały w sprawie nielegalnych podsłuchów polityków i prezesa NBP.

O wejściu do redakcji _ Wprost _ w środę po południu funkcjonariuszy ABW poinformował na Twitterze Michał Majewski, jeden z autorów tekstów _ Wprost _ o nagraniach. _ Do redakcji właśnie przyszło ABW. Weszło trzech panów z ABW. Żądają wydania nośników _ - napisał.

Latkowski poinformował na stronie tygodnika, że ABW zażądała _ wydania nośników pamięci, na których zawarte są materiały dotyczące opublikowanych nagrań rozmów m.in. ministra spraw wewnętrznych, prezesa NBP, Sławomira Nowaka czy Andrzeja Parafianowicza _. Latkowski zachowanie agentów ABW odbiera _ jako presję na redakcję _; odmówił wydania nośników z nagraniem.

Powiedział też dziennikarzom, że poprosił funkcjonariuszy ABW, by _ pojechać do prokuratury, aby te czynności były wykonywane w prokuraturze, ale odmówiono _.

_ Prawo prasowe mówi, że jeżeli źródło informacji zastrzegło anonimowość, to ja, Michał Majewski i inne osoby, które miały dostęp do tych materiałów, nie możemy tego ujawnić. Najpierw musimy sprawdzić, czy przekazanie tych materiałów nie doprowadzi do źródła _ - mówił Latkowski. Według niego informator na dzień dzisiejszy sobie tego nie życzy. _ Jeśli stwierdzi, że tak - wydamy, ale to on musi zdecydować, nie redakcja _ - dodał.

Jak zadeklarował, tygodnik opublikuje w całości nagrania rozmów.

_ _ _ Wzywamy ABW i prokuraturę do zaniechania działań _ _ _

Kilka godzin później do redakcji wszedł prokurator Józef Gacek wraz z funkcjonariuszami ABW i zażądał rozmowy z redaktorem naczelnym tygodnika. Jak informuje _ Wprost _, Latkowski czekał na przybycie prawnika redakcji, potem odbyła się rozmowa Latkowskiego i Gacka. _ Wprost _ informuje na Twitterze, że w redakcji ma odbyć się przeszukanie.

Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym. Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną _ ujawnia innej osobie _.

Zawiadomienia w tej sprawie złożyli w poniedziałek szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i Dariusz Zawadka, b. dowódca jednostki GROM, obecnie członek zarządu spółki PERN.

Zarząd Press Club Polska w przesłanym oświadczeniu wyraził _ uznanie _ dla Latkowskiego i dziennikarzy _ Wprost _ za _ obronę tajemnicy źródła informacji _, co jest _ jednym z podstawowych standardów niezależnego dziennikarstwa _.

_ Jednocześnie wzywamy ABW i prokuraturę do natychmiastowego zaniechania działań ingerujących w dziennikarskie prawo do ochrony źródeł informacji _ - napisał zarząd Press Club Polska. Dodano, że _ o zaistniałej sytuacji _ powiadomiony został sekretariat International Association of Press Clubs.

Także Warsaw Enterprise Institute opublikował oświadczenie w sprawie wejścia ABW do redakcji Wprost. Oto ono:

_ Wejście Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do redakcji Wprost pod pozorem troski o tajemnice państwowe, nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem ani tym bardziej z racją stanu. I nie może być inaczej ocenione jak tylko żałosna próba zastraszenia i ograniczenia wolności słowa. Niezależnie od pochodzenia taśm, media są ostatnim miejscem gdzie rząd powinien dziś kierować swoje służby. Tworzyć wrażenie, że dziennikarze mogli dopuścić się bezprawia i że to oni stanowią zagrożenie dla państwa. Prawdziwym zagrożeniem pozostają wysocy urzędnicy państwowi, których nagrania demaskują działania wymierzone w konstytucję RP. Apelujemy do wszystkich, którzy w rządzie zachowali resztki zdrowego rozsądku i moralności. Odstąpcie. Zatrzymajcie się zanim pogwałcicie kolejną gwarancję konstytucyjną – wolność słowa. Tak łatwo przekroczyć tą granicę a tak trudno je potem przywrócić. _

_

_

_ Zachowanie tajemnicy dziennikarskiej jest kluczowe _

-_ Redakcja wydając nośniki pozwalające na zidentyfikowanie informatora _
_ złamałaby prawo _ - skomentowała odmowę wydania nagrań ABW przez tygodnik _ Wprost _ Dorota Głowacka z Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Według prawniczki Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka _ redakcja ma nie tylko prawo, ale też obowiązek odmówić wydania nośników, gdy albo wie, że znajdują się tam dane pozwalające na identyfikację informatora, albo nie ma co do tego pewności _. _ To nie jest tylko przywilej dziennikarski, ale też obowiązek _ - podkreśliła w rozmowie z PAP Głowacka.

Według niej redakcja wydając nośniki pozwalające na zidentyfikowanie informatora złamałaby zobowiązanie wobec osobowego źródła informacji. Jak podkreśliła prawniczka, zachowanie tajemnicy dziennikarskiej, zwłaszcza w zakresie ochrony źródeł informacji, jest w kwestii ochrony swobody wypowiedzi kluczowe. _ Traktujemy tajemnicę dziennikarską jako bardzo ważny element pełnienia przez media funkcji publicznego stróża. Brak wystarczająco silnych gwarancji ochrony dziennikarskich źródeł informacji mogłoby spowodować, że źródła nie będą mediom ujawniać spraw ważnych z punktu widzenia interesu publicznego _ - uznała.

_ Gwarancje dotyczące ochrony informatorów są bardzo silne, często mówi się o tym, że jest to gwarancja o charakterze niemalże bezwzględnym. Z obowiązku zachowania tajemnicy dziennikarskiej w tym elemencie może zwolnić dziennikarza sąd albo prokurator, ale tylko w przypadku, gdy rzecz dotyczy jednego z najpoważniejszych przestępstw wymienionych w art. 240 Kodeksu karnego. Obowiązuje tu nie samo postanowienie o wydaniu rzeczy, ale osobne postanowienie o zwolnieniu z tajemnicy dziennikarskiej _ - mówiła Głowacka.

Według niej _ wszystkie działania mogące narazić służby na zarzut naruszenia tajemnicy dziennikarskiej powinny być wykonywane z dużą ostrożnością, powinny być jak najmniej inwazyjne i podejmowane w ostateczności, by służby nie korzystały z nich wtedy, gdy to jest dla nich wygodne, ale wtedy, gdy nie ma innego sposobu _.

Zdaniem dr Michała Zaremby, prawo prasowe daje możliwość zachowania tajemnicy państwowej podczas przesłuchania dziennikarza, nie może jednak zapobiec przeszukaniu redakcji.

_ W przypadku Wprost te taśmy mogą być zabrane i odsłuchane, i nie bardzo można temu zapobiec, bo nie ma zakazu przeszukiwania pomieszczeń redakcyjnych. Gdyby później redakcja twierdziła, że materiały te są objęte tajemnicą dziennikarską, to organy ścigania mogłyby to kwestionować i próbować je wykorzystać _ - ocenił Zaremba.

Ekspert z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczył też, że polskie prawo prasowe jednoznacznie reguluje kwestię ochrony tajemnicy dziennikarskiej i zapewnia możliwość zachowania anonimowości informatora w przypadku przesłuchania dziennikarza. _ Jeżeli dziennikarz podczas przesłuchania powie, że nie może ujawnić jakiejś informacji, bo prowadziłoby to do ujawnienia informatora, to chroni go tajemnica dziennikarska i organy ścigania za bardzo nie mogą kwestionować takiego oświadczenia _ - powiedział Zaremba.

_ _ Dziennikarz zdradzając informatora, szkodzi kolegom _ _

Jak wyjaśnił, podobną ochroną objęte są dokumenty zawierające tajemnicę dziennikarską. Zaznaczył jednak, że w praktyce nawet kwestia uznania billingów telefonicznych jako dokumentów, które może chronić tajemnica jest dyskusyjna. Tym bardziej nagrania audio trudno uznać za taki dokument - podkreślił.

Zaremba wyjaśnił jednak, że prawo odrębnie reguluje kwestie przesłuchania dziennikarza oraz przeszukania redakcji. Tłumaczył, że nie można zapobiec przeszukaniu, zasłaniając się tajemnicą zawodową. _ Inną kwestią jest wykorzystanie takich dowodów w procesie - sąd musiałby odpowiedzieć na pytanie, czy taki dowód byłby dopuszczalny - czy ze względu na tajemnicę dziennikarską nie byłby objęty zakazem dowodowym _ - powiedział. Zaznaczył jednak, że dziennikarze odmawiający wydania interesujących prokuraturę materiałów muszą się liczyć z konsekwencjami wynikającymi z Kpk.

Zaremba zwrócił uwagę, że sprawa przeszukania redakcji _ Wprost _ nie dotyczy jedynie kwestii ochrony tożsamości informatorów tygodnika. _ Tu chodzi też o wartość tajemnicy dziennikarskiej samej w sobie. Jeżeli ludzie przestaną wierzyć w tą ochronę, to nie będą współpracowali z mediami. Każdy dziennikarz powinien więc myśleć o tym, że zdradzając swojego informatora, szkodzi swoim kolegom i mediom w ogóle _ - zauważył ekspert.

_ Moim zdaniem Polscy dziennikarze powinni strzec tego przywileju i dbać o zachowanie standardów. Nawet pomijając kwestie etyki dziennikarskiej, nieuzasadnione ujawnienie tajemnicy dziennikarskiej również jest przestępstwem przewidzianym w prawie prasowym _ - powiedział Zaremba. Zaznaczył, że zwolnienie dziennikarza z tajemnicy dziennikarskiej może nastąpić tylko w przypadkach, gdy dziennikarz ma wiedzę o najcięższych przestępstwach, takich jak zabójstwo czy zamach terrorystyczny.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich napisało, że działanie to, rodzi _ podejrzenie próby nacisku na redakcję _. Szef Centrum Wiktor Świetlik powiedział, że sytuacja jest precedensowa i bardzo go niepokoi.

Wczoraj praska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nielegalnego podsłuchiwania osób pełniących ważne funkcje publiczne, co ujawnił tygodnik _ Wprost _. Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym.

Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną _ ujawnia innej osobie _. Ściganie przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego. Zawiadomienia w tej sprawie złożyli: szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i Dariusz Zawadka, były dowódca jednostki GROM, obecnie członek zarządu spółki PERN.

Rzecznik ABW Maciej Karczyński informował wczoraj, że w ramach wyjaśniania sprawy dotyczącej nagrań Agencja przeszukała wytypowane miejsca. _ Zebrany materiał zostanie przekazany prokuraturze, celem oceny i podjęcia dalszych decyzji _ - powiedział. _ Kierując się dobrem wyjaśnienia sprawy oraz z uwagi na jej charakter, nie podajemy żadnych szczegółowych informacji _ - podkreślił. Wcześniej rzecznik mówił, że działania dotyczyły tego, w jaki sposób doszło do nagrań i kto mógł je wykonać.

"Nie możemy pozostać obojętni wobec tego brutalnego ataku"

Po wejściu funkcjonariuszy ABW do redakcji Wprost, grupa dziennikarzy różnych redakcji napisała list, w którym staje w obronie dziennikarzy i redaktorów tygodnia. Oto on:

_ 18 czerwca 2014 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukała redakcję tygodnika Wprost, domagając się wydania materiałów, które mogły zawierać chronioną prawnie tajemnicę dziennikarską. To pierwszy po 1989 roku przypadek jawnie siłowego rozwiązania wobec mediów i otwartej ingerencji tajnych służb w sferę wolności słowa w jej najbardziej wrażliwym aspekcie, jakim jest ochrona źródeł, które zastrzegły sobie anonimowość. _

_ _

_ Bez względu na to, kim są informatorzy i jakie są ich intencje, dziennikarz ma obowiązek strzec ich danych. Wyjątki od tej zasady są nieliczne i nie dotyczą opisywanej sytuacji. ABW na polecenie prokuratury nie domaga się od 'Wprost' materiałów w sprawie o morderstwo czy zamach terrorystyczny. Chodzi o nagrania rozmów najwyższych urzędników państwowych, których treść stawia w złym świetle obecny rząd. Dlatego działania służb specjalnych w redakcji 'Wprost' uznajemy nie tylko za bezprawne, ale i nacechowane politycznie. Odrzucamy argument, że chodzi o wydanie dowodów przestępstwa. Przepisy Kodeksu Postępowania Karnego, na które powołuje się tu prokuratura, mają niższą rangę niż zasada ochrony źródeł oraz zapisana w Konstytucji wolność słowa. Protestujemy przeciwko akcji organów ścigania w tygodniku 'Wprost'. Solidaryzujemy się z redakcją tygodnika i jej naczelnym Sylwestrem Latkowskim w decyzji odmowy ujawnienia źródeł. Uważamy, że doszło do niebezpiecznego precedensu. Po raz pierwszy od 1989 r. tak
otwarcie władza użyła tajnych służb przeciwko mediom. Nie możemy pozostać obojętni wobec tego brutalnego aktu naruszenia niezależności dziennikarskiej _.

Kompromitacja rządu Tuska?

Skandaliczna interwencja funkcjonariuszy ABW w redakcji Wprost, to kolejny dowód na zupełną kompromitację rządu Donalda Tuska - uważa prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zdaniem sekretarza klubu PO Pawła Olszewskiego działania ABW są zupełnie oczywiste i normalne.

_ Musimy obronić wolność słowa w Polsce, musimy obronić polską demokrację _ - mówił Kaczyński podczas środowego briefingu w Krakowie.

Pytany, na czym ma polegać _ wspólna akcja sił demokratycznych _ odparł, że ma na myśli zarówno protesty dziennikarzy w redakcji _ Wprost _, jak i _ podjęcie odpowiedniej akcji w Sejmie, o to, żeby na najbliższym posiedzeniu wszystkie demokratyczne siły wystąpiły przeciwko temu rządowi _.

_ Jest jedna droga do zmiany, jest to zmiana tego rządu _ - podkreślił prezes PiS.

Jak mówił, przeszukania ABW w tygodniku _ Wprost _ to _ skandaliczne wydarzenie _. _ Mamy do czynienia z bezpośrednią akcją skierowaną przeciwko wolności słowa, jednemu z najbardziej podstawowych praw demokratycznych, prawa, które jest zawarte w konstytucji _ - zaznaczył Kaczyński.

Jego zdaniem, służby specjalne i prokuratura zostały użyte do zahamowania dyskusji publicznej i wymiany informacji. _ Społeczeństwo, Polacy mają prawo do wiedzy o tym, kto nimi rządzi, jak nimi rządzi _ - dodał szef PiS.

Według niego rząd _ pokazał twarz kogoś, kto nie mieści się już w ramach demokracji, kogoś, kto jest demokracji wrogiem, kto demokrację niszczy _.

_ Tego typu działania, które podejmuje obecnie ABW są działaniami zupełnie oczywistymi i normalnymi w każdym normalnym państwie _ - powiedział Olszewski.

Jak ocenił, zarówno wszczęte postępowanie przez prokuraturę jak i czynności wykonywane przez ABW są standardowe. Pytany o słowa prezesa PiS, który w oświadczeniu wezwał wszystkie siły polityczne do protestu i do jak najszybszego odsunięcia od władzy Tuska, odparł: _ jest to absolutny bełkot _. Podkreślił, że Kaczyński _ nie zdaje sobie chyba sprawy z powagi sytuacji, kiedy konstytucyjne organy państwa są podsłuchiwane w nielegalny i przestępczy sposób _.

Na upublicznionym przez _ Wprost _ nagraniu słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 roku. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany.

Dziś redaktor naczelny tygodnika Sylwester Latkowski, ujawnił nagrania całej pierwszej godziny spotkania Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicza w warszawskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. Pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.

W innej nagranej rozmowie b. wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz miał mówić ówczesnemu ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi, że użył swych wpływów do zablokowania kontroli skarbowej u żony Nowaka. W sprawie treści tej rozmowy praska prokuratura wszczęła śledztwo już w poniedziałek.

Czytaj więcej w Money.pl
Afera podsłuchowa trafiła do prokuratury Zawiadomienie złożył... sam minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Zatrzymany menadżer restauracji może być odpowiedzialny za nagrania.
Balcerowicz o Polsce: republika bananowa Były szef NBP podkreśla, że w nagranej rozmowie Marek Belka i Bartłomiej Sienkiewicz dopuszczają się czegoś nieznanego w krajach o wyższej kulturze politycznej.
Nowe nagranie z rozmów Belki i Sienkiewicza Ujawniono kolejne materiały, kompromitujące szefa prezesa NBP i szefa MSW.
Pierwsi podejrzani zatrzymani w aferze taśmowej Menadżer wcześniej pracował w lokalu, gdzie często bywał premier Donald Tusk i minister Sikorski.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)