Kosowo po wyborach. "Krajowi grozi polityczny i gospodarczy chaos"

W ponad dwa miesiące po przedterminowych wyborach w Kosowie tamtejszy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że inauguracyjne posiedzenie parlamentu w dniu 17 lipca było nieważne, a dokonany wtedy wybór przewodniczącego izby nie ma mocy prawnej.

Jak wskazują kosowscy komentatorzy, ponieważ działalność parlamentu jest obecnie zablokowana i nikt nie wie, w jaki sposób blokadę dałoby się przezwyciężyć, krajowi grozi polityczny i gospodarczy chaos.

Orzeczenie Trybunału zapadło w związku z pozwem dotychczasowego premiera Hashima Thaciego, który domaga się stanowisk przewodniczącego parlamentu i szefa rządu dla swej Demokratycznej Partii Kosowa (PDK).

Mając 37 deputowanych PDK tworzy największą frakcję w 120-osobowym parlamencie, ale sprzymierzyły się przeciwko niej trzy ugrupowania, dysponujące łącznie 47 mandatami. Wraz z innymi deputowanymi wybrały one na przewodniczącego parlamentu większością 65 głosów Isę Mustafę - wieloletniego przywódcę opozycyjnej Demokratycznej Ligi Kosowa (LDK), która zajęła w wyborach drugie miejsce.

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego sytuacja jest patowa, gdyż żadne ugrupowanie nie chce wejść w koalicję z PDK. Opozycja ma co prawda parlamentarną większość, ale na mocy decyzji sędziów jej polityczne działania uzależnione są od zgody PDK jako najsilniejszej frakcji. Nie jest wykluczone, że jedynym rozwiązaniem okażą się kolejne przyspieszone wybory, na co liczy Thaci.

Trzy partie opozycyjne deklarowały zamiar _ dania krajowi rządu, który przywróci nadzieję _. W Kosowie w 6 lat po uniezależnieniu się od Serbii mocno daje o sobie znać społeczna frustracja z powodu biedy i korupcji, a frekwencja w czerwcowych wyborach wyniosła tylko 41,5 proc.