Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Afera taśmowa w PO. Szef CBA zwolni z tajemnicy agentów, którzy mieli kontaktować się z Falentą

0
Podziel się:

Szef CBA przypomniał, że zgodnie z zasadami obowiązującymi w służbach specjalnych nie mógł w żaden sposób odpowiedzieć na pytanie, czy Marek Falenta był, czy nie był współpracownikiem CBA.

Afera taśmowa w PO. Szef CBA zwolni z tajemnicy agentów, którzy mieli kontaktować się z Falentą
(Adam Guz/REPORTER)

Szef CBA Paweł Wojtunik (na zdjęciu) zwolni z zachowania tajemnicy służbowej agentów, którzy mieli kontaktować się z biznesmenem Markiem Falentą - podejrzanym w sprawie nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Wojtunik poinformował o tym sejmową komisję do spraw służb specjalnych.

Prokuratura zapytała, czy do CBA były przekazywane informacje o podsłuchach w dwóch warszawskich restauracjach. Falenta w swoich zeznaniach wskazał osoby, z którymi miał rozmawiać i tych osób dotyczy zwolnienie z tajemnicy - wyjaśnił Wojtunik. - _ Zadeklarowałem pełną gotowość do zwolnienia, a w jednej ze spraw bodajże już udzieliłem zgody na przekazanie informacji niejawnej _ - powiedział dziennikarzom.

Zapewnił, że CBA nie miało informacji o podsłuchach, bo gdyby informacje od Falenty wpłynęły do Biura, można byłoby je odszukać. - _ Informacje, jakimi dysponuje Biuro i jakie trafiają do Biura, są odnotowywane, archiwizowane, znajdują się również w niejawnych systemach informatycznych, stąd raczej wykluczam taką sytuację _ - zadeklarował. Wojtunik liczy, że w postępowaniu prokuratorskim zarzuty zostaną wyjaśnione.

Pytany, ilu osób może dotyczyć zwolnienie z tajemnicy, o co wnosiła prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie podsłuchów, odparł: _ nie więcej niż trzech, nie mniej niż dwóch _. Przypomniał, że zgodnie z zasadami obowiązującymi w służbach specjalnych nie mógł w żaden sposób odpowiedzieć na pytanie, czy Marek Falenta był, czy nie był współpracownikiem CBA.

Szef CBA poinformował posłów speckomisji, że Centralne Biuro Antykorupcyjne nie zajmuje się sprawą podsłuchów. Przypomniał, że Biuro jest służbą powołaną do zwalczania przestępstw korupcyjnych. _ - Absolutnie nie posiadamy w swoich kompetencjach zajmowania się tego typu nielegalną działalnością, z tego też powodu CBA nie bierze udziału w żadnych czynnościach operacyjnych i śledczych _ - powiedział dziennikarzom Wojtunik.

_ - Z drugiej strony ja - jako osoba, która miała być obiektem jednego z nagrań - staram się profesjonalnie trzymać od tej sprawy jak najdalej. Jakiekolwiek moje zaangażowanie byłoby nieprofesjonalne - byłoby działaniem trochę we własnej sprawie _ - podkreślił. _ Wprost _ twierdził, że podsłuchano rozmowę Wojtunika z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską. - _ Nie mam żadnego statusu w tej sprawie, stąd wyprowadzam wniosek, że to nagranie nie istnieje, albo prokuratura nim nie dysponuje _ - powiedział.

Sławomir Wziątek (SLD) ocenił, że informacja dla posłów speckomisji była _ szczera i otwarta _, także w kontekście informacji o podsłuchaniu rozmowy Wojtunika z Bieńkowską. W jego ocenie deklaracja zwolnienia z tajemnicy funkcjonariuszy CBA świadczy o _ pełnym otwarciu _ dla uzyskania informacji przez prokuratorów. Zdaniem Wziątka kontakt Falenty ze służbami występował, _ ale ta współpraca dotyczyła zupełnie innych spraw _. Poseł powiedział, że podczas jednego z posiedzeń posłowie uzyskali informację, że nagrywający rozmowy zostali objęci ochroną policji, _ ponieważ taka ochrona była konieczna _.

Piotr Olszewski (PO) przypomniał, że osoba, która ma postawione zarzuty, bezkarnie może mówić wszystko, co sobie wymyśli. _ - Ja mam zdecydowanie większe zaufanie do szefów służb, którzy stoją na straży bezpieczeństwa państwa, niż do pana Falenty _ - podkreślił.

Marek Opioła (PiS) powiedział, że zasłonięcie się tajemnicą przez Wojtunika ws. tego, czy Falenta współpracował z CBA, czy nie, można interpretować na dwa sposoby: że Falenta mówi prawdę, albo odwrotnie. _ To wszystko oceni prokuratura, która bada ten wątek rzekomego przekazywania informacji do służb przez Falentę _ - zaznaczył.

W ocenie byłego ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego (PO) (który ponownie został członkiem speckomisji), sprawa podsłuchów dotyczyła generalnie spraw biznesowych, _ a po drodze napatoczyła się duża część polityków, w tym część moich kolegów _. W jego ocenie cała sprawa powinna być traktowana jako działanie zorganizowanej grupy przestępczej, gdzie podejrzani zagrożeni są dużo wyższymi karami niż obecnie.

Przewodniczący komisji Artur Dębski (koło BiG) powiedział dziennikarzom, że nie jest tak, że afery nie było. _ - To sprawa wielowątkowa - raz to, że ktoś nagrywał polskich urzędników, a dwa, że urzędnicy mówią sobie w sposób bardzo lekkomyślny w miejscach publicznych o pewnych sprawach _ - podkreślił. Liczy, ze prokuratura szybko wyjaśni wszystkie wątki.

Przed tygodniem Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy służb specjalnych - ABW i CBA. Śledztwo ma wyjaśnić, czy doszło do niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy w związku z uzyskaniem od Falenty informacji o nielegalnych podsłuchach w dwóch warszawskich restauracjach.

Chodzi o zaniechanie prowadzenia dalszych czynności służbowych dla wyjaśnienia okoliczności tej sprawy. Śledztwo dotyczy okresu od czerwca 2013 do września 2014 r. i zdarzeń z Warszawy, Wrocławia i Legnicy. Za niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego grozi do trzech lat więzienia.

Falenta, jeden z podejrzanych w śledztwie dotyczącym nielegalnych podsłuchów rozmów osób publicznych, wypowiadał się w mediach, że już jakiś czas temu miał ostrzegać przed podsłuchami służby specjalne - ABW i CBA. Wtedy ABW i CBA kategorycznie zaprzeczyły wypowiedziom Falenty.

Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku _ Wprost _. Prokuratura postawiła zarzuty - oprócz Falenty - trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. _ Gazeta Wyborcza _ pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi _ Wprost _, w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny.

Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa - Warszawa-Praga. Według ostatnich informacji w śledztwie przesłuchano 59 osób, których rozmowy były nielegalnie nagrywane. Spośród nich 31 złożyło wniosek o ściganie sprawców i ma status osoby pokrzywdzonej. Trwa weryfikacja wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Prokuratura czeka na wyniki prowadzonych przez biegłych badań nośników informatycznych. Od treści tych opinii uzależnione będą dalsze czynności śledcze.

Czytaj więcej w Money.pl
Afera taśmowa "zakopana". Wina... Zdaniem prezesa PiS to symptomatyczne działanie nowego gabinetu.
"Dymisja premiera na przełomie..." Lider PSL Janusz Piechociński zaznaczył, że nie komentuje wymienianych w mediach nazwisk kandydatów na nowego premiera.
Jest decyzja ws. "taśm" Belki i Sienkiewicza Chodzi o śledztwo w sprawie rozmowy prezesa NBP i szefa MSW w restauracji _ Sowa i Przyjaciele _.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)