Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kapitan tankowca był pijany. Nie był w stanie dowodzić

0
Podziel się:

Grozi mu sprawa sądowa nie tylko za prowadzenie statku w stanie upojenia, ale i za stworzenie poważnego zagrożenia morską katastrofą ekologiczną.

Kapitan tankowca był pijany. Nie był w stanie dowodzić
(kkic/CC BY-SA 3.0/wikipedia)

Szwedzka straż przybrzeżna zatrzymała pijanego kapitana, który dowodził statkiem przewożącym 15 tysięcy ton nafty. Do zatrzymania doszło na szwedzkich wodach terytorialnych wczoraj rano, lecz informacja dotarła do mediów dopiero dzisiaj.

Tankowiec _ Stenberg _ do przewozu paliw płynnych i chemikali, należący do norweskiego armatora i pływający pod banderą Gibraltaru, wypłynął z łotewskiej Windawy kierując się do szwedzkiego portu Stenungsund na zachodzie kraju. Ponieważ dojście do tego portu prowadzi wśród skalistych wysp konieczne jest korzystanie z pomocy miejscowych pilotów.

Właśnie taki pilot po wejściu na pokład tankowca zorientował się, że jego kapitan jest pijany i nie jest w stanie dowodzić 144-metrowej długości statkiem. Wezwana przez pilota straż ochrony wybrzeża stwierdziła, że ma on we krwi ponad 1 promil alkoholu. W tej sytuacji dowództwo tankowca przejął jego pierwszy oficer i z pomocą pilota _ Stenberg _ dotarł do portu.

Sprawą zajęła się prokuratura, a pijany kapitan trafił do aresztu. Grozi mu sprawa sądowa nie tylko za prowadzenie statku w stanie upojenia, ale i za stworzenie poważnego zagrożenia morską katastrofą ekologiczną.

Czytaj więcej w Money.pl
Jedna z największych katastrof. Finał w sądzie Hiszpański sąd uniewinnił dzisiaj osoby oskarżone w sprawie zatonięcia 11 lat temu tankowca przy północno-zachodnim wybrzeżu Galicii.
Powtórka z Concordii? Tankowiec tonie W pobliżu Syrakuz na skały wpadł włoski tankowiec.
Tu przenieśli się piraci. Porwali tankowiec Według Międzynarodowego Biura Morskiego jednostka z 17-osobową załogą płynęła pod banderą Luksemburga.
prawo na lewo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)